Uźlacieć nie atrymlivajecca, a jechać zaminajuć. Na durnych sta dzievianosta dźviuch bavarskich koniach možna sabie šmat čaho dazvolić, ale ŭsio adno, pakul u korak nie ŭvapreśsia. Benzin padaražeŭ, a na vulicach mašyn mieniej nie stała. U hetaj krainie ŭsio padaražeła sama mieniej utraja. Praz try miesiacy apaśla letašnich “vybaraŭ”. Tady, jak zaŭždy, z vybaram nie pamyliŭsia: moj kandydat pajšoŭ na samy vialiki termin – na šeść hod. Inšyja na mienšyja, a to i ŭvohule na ŭmoŭnyja, chtości zusim uciok. Jana mnie kazała, hod tamu, što na mohiłki naležyć chadzić u pieršaj pałovie dnia. Heta kimści dla niekaha pryniata tak. I na hety vypadak i sens i tłumačeńni adpaviednyja prydumanyja ŭ miežach “pravavoha pola” ich kašernaje pravasłaŭnaści dy inšych systemnaściaŭ. Ludzi žyvuć z takimi voś prykładnymi viedami. Hetyja viedy dla jaje lepiej za mianie žyvoha. Albo pieravažniej. Albo bolš zvykłyja. Nu, niejak tak. U druhoj pałovie dnia nie pajdu. Pajedu. Tamu što choładna i daloka. Pajedu. Pad viečar. Fary jość. Usio adno zaraz pryciemki ŭvieś dzień. Budu haniać tam ŭ pryciemkach pa alejach. Adzin. Adharadziŭšysia hetym škłom dy žalezam, što pakryta emałlu koleru “švarc-2” ad žyvych i ad miortvych, ad chałodnaha pavietra i ad vołkaści, ad ciemry. Razdolle: piešachodaŭ niama, trafiku niama. Usio ž lepiej, čym zvonku za aharodžaj tupa ŭ probkach stajać. Kali ŭźlacieć nie atrymlivajecca. |