Литературный Клуб Привет, Гость!   С чего оно и к чему оно? - Уют на сайте - дело каждого из нас   Метасообщество Администрация // Объявления  
Логин:   Пароль:   
— Входить автоматически; — Отключить проверку по IP; — Спрятаться
Так легко-легко
Выплыла - и в облаке
Задумалась луна.
Басё
Dobry dziadźka Han   / Па-беларуску
Man’jak
My – žychary miažy troch dziaržaŭ,
My kročym u imžy miž zastaŭ.
“Ulis”
Dapamožnik dla pamiežnikaŭ.
Druhoje vydańnie.
Pad ahulnaj redakcyjaj Dobraha kazačnika Dziadziečki Słavy.
(Skaročana)

Źmiest:

Ustup da druhoha vydańnia dapamožniku.
§ 1. Dziarmo vychodzić praz tvoj rot – heta kaniec.
§ 1.2 Pačatak dziejańniaŭ.
§ 2. Seryjny Zabojca.
§ 2.1 Uvodziny ŭ temu.
§ 2.2 Piaćdziesiat šeść epizodaŭ.
§ 2.3 (§ 3.1) Skanańnie Ścipłaha.
§ 3. Dzień Śviatoha Valentyna.
§ 4. Postmortem.
Ad aŭtara.

Ustup da druhoha vydańnia dapamožniku.

Dyk chto ž jon taki, man’jak - hety sapraŭdny hieroj našaha času, čyj jaskravy vobraz jašče niejak zdolny zakranać pačućci abyjakavaha da ŭsiaho začarśćviełaha hramadztva? Ci isnuje jaki-niebudź źbiralny vobraz mańjaka, jakomu buduć ułaścivyja ahulnyja charakternyja rysy? Chvory vyradak, kryvažernaja žyvioła z abmiežavanym rozumam, talenavity hienij-złačynca, što kidaje vyklik hramadztvu? Ci moža istota, jakaja adnačasova spałučaje ŭsie hetyja rysy, sumiaščaje ŭ sabie niesumiaščalnaje, što i stvaraje jaje admietnuju niezvyčajnaść? Naturalna, što chutčej za ŭsie, hetaha adzinaha vobraza nia isnuje, za vyklučeńniem, kaniešnie, taho vobraza man’jaka, što stvorany kinematohrafam i kinematohrafam naviazany hramadzkaje śviadomaści.
Adno, što možna śćviardžać z upeŭnienaściu – kožny man’jak heta, biezumoŭna, indyvidualist. Bo čaściej za ŭsie heta zvyčajny čałaviek. A pad paniaćcie zvyčajnych ludziej padpadaje, jak viadoma, vielmi j vielmi šyroki spektar asobin z samymi raznastajnymi rysami charaktaru. Takim čynam, u ahulnym sensie, man’jak – heta zvyčajny čałaviek, mienavita taki, jakim pryzvyčailisia sabie ŭsie ŭjaŭlać zvyčajnaha čałavieka, razam z tym dapuskajučy ŭsiu bahatuju raznastajnaść čałaviečych indyvidualnaściaŭ. Zvyčajny čałaviek, amal što zvyčajny, jaki maje nievialičkuju, ale admietnuju indyvidualnuju rysu. Ab joj akramia jaho moža nichto j nie zdahadvajecca. Miž tym, hetaja nievialičkaja indyvidualnaja rysa niekamu moža kaštavać žyćcia.

Zaŭvaha da ŭstupu – aŭtar nia pamiataje, kab pisaŭ hety tekst, ale vypadkova adšukaŭ jaho čamuści ŭ tekście inšaha tvoru.

§ 1.
Dziarmo vychodzić praz tvoj rot – heta kaniec.

Raniej, nia tak užo j šmat času minuła ad toj pary, kali heta było, nad tutejšym nasielnictvam, dy j nia tolki nad tutejšym, navisała śmiarotnaja pahroza. Jon, Budučy Man’jak, tady, jak i bolšaść astatnich, treba mierkavać, žyli sa štodzionnym čakańniem Atamnaj Vajny. Chacia j byŭ na tuju paru dziciom, usio dobra razumieŭ. Hetaja pahroza ŭžo była ŭ śviecie kali jon naradziŭsia i tolki macnieła, pakul Budučy Man’jak hadavaŭsia. Nakolki hetaja pahroza była rečaisnaj, ci isnavała jana ŭvohule na samoj spravie tak, jak pra toje kazali, zaraz, navat kali hieapalityčnaje stanovišča ŭ śviecie źmianiłasia, nikomu nia było dakładna viadoma. Ale hetaja pahroza Atamnaj Vajny, što zaŭsiody tady prysutničała, tak by mović, ustojlivym fonam u žyćci, niejak, jak ciapier jamu zdavałasia, dyscyplinavała hramadztva. Samaja mahčymaść taho, što žyćcio raptam spynicca, mahčymaść taho, što adnojčy ŭ adziny dzień źniknie i minułaje, i sučasnaść, i budučynia. Uśviedamleńnie hetaje mahčymaści byccam padvodziła rysu pad usim. Pad usim u žyćci.
Tady, jon dobra pamiataje, susiedzi - i dzieci, i darosłyja šmat abmiarkoŭvali, razvažali miž saboj, ci skinuć vorahi atamnuju bombu na ich horad. Niechta ŭpeŭniena śćviardžaŭ, što abaviazkova skinuć na ich horad persanalnuju bombu, tamu što ŭ varožych planach było skidać bomby abaviazkova na kožny abłasny centar albo na kožny horad, dzie naličvajecca bolej za 200 tysiač nasielnictva, inšyja śćviardžali, što horadu zusim nie abaviazkova być abłasnym centram, kab atrymać hetkuju “pašanu” ad vorahaŭ, a hałoŭnaj pryčynaj budzie, ŭ pieršuju čarhu, najaŭnaść u horadzie značnaha dla ekanomiki pradpryjemstva, i asabliva kab niebiaśpiečnaj vytvorčaści, voś mienavita čamu horadu nie minuć pryznačanaj atamnaj bomby. U lubym vypadku atamnaj bomby dla svajho horadu, kali b pačałasia vajna, čakali i adny i druhija. Pry hetym znachodzilisia razumniki, jakija pierakonvali, što majučy takuju niebiaśpiečnuju chimičnuju vytvorčaść, jak u nas, nia treba j nijakaje atamnaj bomby, dastatkova skinuć na rodnaje “hradaŭtvaralnaje” pradpryjemstva – hihant savieckaj chimičnaj vytvorčaści, dziakujučy stvareńniu jakoha ŭ svoj čas kolkaść nasielnictva horadu chutkim skačkom pieravysiła tyja “nieabchodnyja” 200 tysiač, a sielskija nasielenyja punkty, adpaviedna, hetyja 200 tysiač žycharoŭ stracili, i ŭ horadzie źjavilisia tralejbusy, pałac kultury, šmatpaviarchovy hatel, šerah inšych ab’jektaŭ i sam horad pavialičyŭsia amal udvaja za košt novych žyłych rajonaŭ, dyk voś, dastatkova adnoj zvyčajnaj mocnaj bomby, kab horadu j navakollu z usim nasielnictvam pryjšoŭ kaniec. I zaakijanskija vorahi biezumoŭna pra heta vydatna viedajuć, tamu što daŭno daskanała j padrabiazna vyvučyli ŭsiu terytoryju našaj vialikaj dziaržavy sa svaich kaśmičnych spadarožnikaŭ - špijonaŭ. Dy j budavać hetaje niebiaśpiečnaje pradpryjemstva pryjezdžali ich kapitalistyčna - nataŭskija chaŭruśniki - anhielcy. Tut, zvyčajna, u sprečku pra budučuju vyniščalnuju vajnu, što abiacała być apošniaj u historyi cyvilizacyi, ŭklučalisia jašče razumniejšyja, jakija davodzili, što vorahi vykarystajuć nie atamnyja, a vadarodnyja bomby, jakija źniščać usio žyvoje, ale nie razburać budynki dy techniku, i tady vorahi, krychu sčakaŭšy, zachopiać usie zavody j fabryki dy inšyja materyjalnyja kaštoŭnaści, stvoranyja našym mirnym hramadztvam pad čas raźvitoha sacyjalizmu.
Kaniešnie, vialikaja radzima - Saviecki Sajuz taksama mieła i atamnyja i vadarodnyja bomby, i rakiety, nia horš za amerykanskija. Pra heta kazali pa telebačańni ŭ navinach, u prahramie “Słužu Savieckamu Sajuzu”, demanstravali dvojčy na hod u traŭni dy listapadzie na vajskovych paradach, pisali ŭ hazetach, zapeŭnivajučy, što ŭ vypadku ahresii suprać mirnaha savieckaha narodu nam jeść čym adkazać, i varožyja samaloty j rakiety z jadziernymi bojehałoŭkami buduć źniščany jašče pa-za miežami krainy, a ahresar atrymaje ŭ adkaz nia mienš mocny jadzierny ŭdar pa svajoj terytoryi. Adnak, usim było viadoma z tych samych pseŭdapacyfisckich prapahandysckich krynicaŭ, što ŭ śviecie nazapašana ŭžo stolki atamnaj zbroi, što chopić raskałoć napałam planetu. Tamu ŭsie razumieli, što šancaŭ niama, niezaležna ad taho, jaki bok pačnie vajnu pieršym. I razmaŭlać pra toje ŭsim było navat niejak pa-nekrafilsku ŭzrušana pryjemna, jaskrava ujaŭlać sabie kaniec śvietu, a siabie jaho achviarami. Padobnaja pahibiel vyhladała niejkaj navat uźniosłaj, byccam padkreślivajučy, što čałaviečaja cyvilizacyja dasiahnuła niejkaha peŭnaha ŭzroŭniu raźvićcia, jaki całkam mahčyma j jeść jaje najvyšejšy ŭzrovień. Perspektyva hetkaje śmierci – śmierci apošnich, a značyć najvyšejšych ludziej cyvilizacyi, mahična zavarožvała. Ci heta nia vyklučny los, los abranych – być apošnimi ludźmi na planecie. Budučy Man’jak u svaim dziacinstvie, jakoje ciapier nieprykmietna zrabiłasia takim dalokim, zdarałasia nie adnojčy ŭhladaŭsia ŭ jakuju-niebudź chmaru na dalahladzie, što mieła niezvyčajnuju formu, ci nia jon heta ŭžo – doŭhačakany hryb atamnaha vybuchu?
Nakolki Budučy Man’jak pamiataŭ svaje ŭłasnyja adčuvańni ŭ dziacinstvie, pamirać ad vybuchu atamnaj bomby, pa vialikamu rachunku, było nie strašna. Tamu što kazali, imhnienna. Tamu što razam z usimi. Adno što, raptam pamierci - ŭsio ž było krychu prykra.
Nieviadoma, ci vykonvała ŭ hramadzkaje śviadomaści pahroza atamnaha Armahiedona ŭ tyja kamunistyčnyja časy rolu niečaha pryncypova padobnaha da abiacanaha biblejskaha kanca śvietu ŭ časy razhułu chryścijanskaha ciemrašalstva, ale, biezumoŭna, ludzi tady žyli z niejkaj peŭnaj papraŭkaj na heta, moža j nia ŭśviedamlajučy. A zaraz taho nia było. Ciapierašnija šasnaccaci - vasiemnaccaci hadovyja navat nia viedali takich dumak, nie ŭjaŭlali sabie, što mahčyma štodzionna žyć sa zvykła-spakojnym asensavańniem mahčymaści taho, što niečakana ŭsio moža skončycca, i apošniaj uznaharodaj u apošniaje imhnieńnie žyćcia moža być zastaniecca tolki nazirać vidovišča, jakoha nia bačyli vočy anikoha chto žyŭ na Ziamli raniej. A moža, prosta adnojčy, pakłaŭšysia spać, užo nikoli nie pračnieśsia i navat nie daviedajeśsia, što ž adbyłosia. Jany nia viedali, jak heta - žyć zakładnikami histaryčnaha losu krainy, zakładnikami palityčnych hulniaŭ uradaŭ, zakładnikami dasiahnieńniaŭ navukova-techničnaha prahresu dy adkryćciaŭ navukoŭcaŭ-fizykaŭ, što znajšli svaje vydatnaja vykarystańnie ŭ zbroi dvaccataha stahodździa. A tyja, kamu pabolej hod, ciapier mabyć ščaśliva zabylisia na hetuju akaličnaść, na hetuju značnuju składajučuju byłoha žyćcia. Bo kazali, pahroza Atamnaj Vajny ciapier źnikła. Byccam by.
Što ni kažy, a ludzi, jakija žyli niekalki dziesiacihodździaŭ pad narastajučaj pahrozaj Atamnaj Vajny, usio ž, žyli inakš. Nia tak, jak zaraz. Jak śpiavajuć “Pieśniary” – “niama taho, što ranš było”.

Budučy Man’jak azirnuŭsia. Akramia jaho na prypynku było niekalki čałaviek. Zvyčajnyja niecikavyja, pradkazalnyja ludzi. Usie bolš ci mienš pьjanyja: žančyna siarednich hadoŭ, dva jaje spadarožnika, što chistalisia, i jana trymała ich pad ruki, adzin ź jakich chutčej za ŭsio byŭ muž, śmiardziučy vałacuha, što siadzieŭ na łaŭcy, u jakoha ŭsio žyćcio - śviata biez pierapynku, dy jašče maładaja paračka, što vidać mocna stomlenyja siońniašnim doŭhim viečaram apošniaha pracoŭnaha dnia na hetym tydni prytulilisia da začynienaha šapiku.
Usie jany kali - niekali, zdarajecca, asensoŭvajuć svaju pradkazalnaść, navat tyja ź ich, chto zusim nie maje rozumu j zdolnaści da abstraktnaha myšleńnia, čas ad času sutykajucca z vostrym adčuvańniem ułasnaje niecikavaści samomu sabie, tamu j pьjuć. Nia kožnamu chapaje mužnaści zastavacca sam na sam z žacham adčuvańnia svajho isnavańnia, nie pieraklučajučy ŭvahu na štości inšaje z dapamohaj ałkaholu albo niejkich biazhłuzdych paŭsiadzionnych spraŭ dy zaniatkaŭ.
A voś jon, Budučy Man’jak, nie rabiŭ tak nikoli. Kali hetaje pačućcie prychodziła, padstupała z asablivaj vastrynioj, jon naadvarot zasiarodžvaŭsia na im, skiroŭvaŭ chadu dumak j pačućciaŭ mienavita ŭ hetaje rečyšča. Z punktu hledžańnia banalnaje psychalohii heta, napeŭna, było prajavaj chvaroby. Ale jon tak nia ličyŭ. Padobnyja adnosiny da svajho isnavańnia ŭ žyćci na jaho dumku ŭzvyšali jaho nad inšymi, adroźnivali ŭ lepšy bok ad astatniaha čałaviečaha statku, ad bydlačaje bolšaści suajčyńnikaŭ.
“Prosta nia treba zadumvacca” – kazaŭ niekali jamu adzin psychaterapeŭt. “Nie, taki recept nie dla mianie, - nie zhadziŭsia tady jon, jak i nie zhadžaŭsia nikoli apaśla ŭ dumkach, zhadvajučy tuju sprečku, - nie zadumvacca – heta prydatna dla bydła, a nie dla čałavieka”.
Ciapier, paśla hod praktykavańniaŭ u padobnych medytacyjach, jon navat byŭ zakachany ŭ hety biezumoŭna chvory dla narmalnaha zdarovaha čałavieka stan śviadomaści, stan nadzvyčaj padvyšanaha adčuvańnia sabie j rečaisnaści, stan abvastreńnia ŭsich pačućciaŭ. Na movie lekaraŭ hety stan zaviecca “pamiežnym”. Pamiž narmalnym j nienarmalnym. Kali čałaviek jašče nie var’jat, ale ŭžo i nie zdarovy. Pry hetym tyja ž samyja lekary śćviardžajuć, a ŭśled za imi paŭtarajuć usie astatnija, jak raspaŭsiudžanuju źbituju iścinu, što całkam psychična narmalnych ludziej niama. Voś i atrymlivajecca, što nichto dakładna nia viedaje, nia moža vyznačyć, dzie tyja miežy, kali ty ŭ pamiežnym stanie, a kali jašče nie, albo ŭžo nie.
Jon znachodziŭsia ŭ hetym stanie hadzinami, dniami, tydniami. Pamiežny stan psychika zrabiŭsia dla jaho adzina narmalnym.

Padyšoŭ tralejbus. Budučy Man’jak i jaho niećviarozyja suajčyńniki zanieśli ŭ jaho svaje cieły, pakłali na siadzieńni. Pasažyraŭ było niašmat, zvyčajna z hetaje ŭskrainy horadu a dvanaccataj hadzinie viečaru ŭ bok centru bolej j nie nakiroŭvajecca. Žančyna niahučna lanotna łajałasia sa svaim mužam z-za niejkich drobiaziej, zrazumiełych adnym tolki im. Budučy Man’jak zmročna paziraŭ u ciomnaje vakno.
Ale na nastupnym prypynku ŭ salon zavaliŭ šumlivy natoŭp moładzi – skončyłasia dyskateka. Dziaŭčynki ŭ karotkich spadnicach, u ablahajučym adzieńni, jakoje pa zadumcy było pavinna demanstravać usiamu śvietu pryhažość ich ciełaŭ, ale na samoj spravie, naadvarot, tolki padkreślivała niedachopy postaci, z jarka rasfarbavanymi, u bolšaści svajoj biezhustoŭna, kasmetykaj tvarami, jašče ŭzbudžanyja tolki što naviedanym śviatam žyćcia, hučna razmaŭlajučy, čas ad času nibyta starajučysia z usiaje mocy pierakryčać adno adnaho, pačali sprytna zaskokvać u tralejbus, zajmać kresły, chto raniej, stvarajučy žartlivuju vałtuźniu. Chłopcaŭ amal nie było, adzinki. Mahčyma, z toj pryčyny, što dyskateka pravodziłasia ŭ pamiaškańni vajskovaj vučelni, tamu kursanty – zakładniki žyćcia pa rasparadku zastalisia, a “damy” nakiravalisia dadomu.
U načnoj cišyni, ledź rasčynilisia dźviery tralejbusu, raptam vybuchnuła niastrymnaja bujanstva maładości, žyćciovaj enerhii, adnak, razam z tym užo niepapraŭna śmiarotna atručanaj, jašče da svajho źjaŭleńnia na śviet, atručanaj jašče hienetyčna chvorymi baćkami j dziadami, asudžanaj na zaniapad, na vyradžeńnie. Prykmiety hetaha maralnaha j fizyčnaha vyradžeńnia ŭ kožnaj ź ich adrazu ž kidalisia ŭ vočy. Nia bačać, nia zaŭvažajuć hetaha, chiba, tolki takija ž samyja achviary hienetyčnaha vyradžeńnia. Budučy Man’jak bačyŭ ich vielmi vyrazna.
Prastoru salonu tralejbusu zapoŭnili biessensoŭnyja viski, uskryki, najbolš admietnymi słovami na fonie hetaje hukavoj kakafonii byli šmat razoŭ paŭtoranyja imiony dy rasiejskija maciernyja słovy. Jany asabliva rezali słych Budučaha Man’jaka.
- Наташа, Наташа, ёб тваю мать! Да где ты там?
- Не, ты што, вааще дура?
- Ой, бля, слышыш, сама такая!
Natoŭp junych spadarožnic pryjšłosia ciarpieć niekalki prypynkaŭ. Narešcie, na prypynku kala čyhunačnaha vakzału, bolšaść “pryhažuń” pavyvalvałasia za dźviery ŭ noč, unosiačy razam z saboj svaje kryki j hvałt. Adnak ź ich źniknieńniem, usio adno, u salonie nia stała cicha, jak było spačatku.
Ciapier jašče adzinaj jaskravaj prykmietaj času źjavilisia mabilnyja telefony. Mabilnaja suviaź, zrabiłasia srodkam, dziakujučy jakomu, ludzi atrymali mahčymaść nia tolki padtrymlivać suviaź pamiž saboj na adlehłaści, nia byŭšy pry hetym pryviaznymi da telefonnych šnuroŭ pravadnoj sietcy. Dziakujučy joj pavychodziła na pavierchniu ŭsio toje dziarmo, što ŭtrymlivałasia ŭ ludziach i raniej tak nia kidałasia ŭ vočy. Razmova ŭsłych sam z saboj. Raniej dumki j pačućci tak nie vystaŭlalisia na pakaz. Padsłuchvańnie telefonnaj razmovy było ŭmiašalnictvam u pryvatnaje žyćcio. Ciapier ža šmat chto sam pačaŭ vystaŭlać nie saromiejučysia svaje pryvatnaje na pakaz, hučna razmaŭlajučy ŭ publičnych miescach, byccam, pobač niama nikoha ci, byccam, demanstratyŭna - usio adno čujuć ciabie inšyja albo nie. Jak u pieśni БГ – “весь мир это декорация и тут появляешся ты”. A raniej ža, zdajecca, ličyłasia, hučna razmaŭlać pamiž saboj idučy pa vulicy, kali ŭsie źviartajuć uvahu, drennym vychavańniem. Što ž parobiš, u ciapierašni čas być niejkim tam “vychavanym” zrabiłasia nia modna. Zaraz bolej ceniacca inšyja jakaści.
Mabilnym telefonam ličyli patrebnym abzavieścisia navat tyja, kamu jon byŭ biaz asablivaje praktyčnaj patreby, abzavieścisia vyklučna jak pierakanaŭčaj prykmietaj navukova-techničnaha prahresu, jakaja pavinna była abaviazkova rabić ich u vačoch samich siabie dy akružajučych taksama prynaležnymi da toj płyni sučasnaha žyćcia, jakaja skiravana ŭ budučyniu. Sa ščaślivaj (ci chacia b źniešnie ščaśliva vyhladajučaj) sučasnaści – u jašče bolš ščaślivuju budučyniu. Pramym šlacham. Technalohii Hi-Fi. Stylny dyzajn. Ab’jomny huk. Zručny dystancyjny pult. Usio dla kamfortu čałavieka! Ty hetaha varty! Usio pavinna być “kruta” j “klasna”! Vydatna raspracavanyja šmatlikija srodki, kab nie dazvolić čałavieku ni na chvilinu zastacca sam na sam z saboj, kali čałaviek zastajecca sam na sam z saboj.
Adzinaja z hetkich uładalnic kavałačku plastyku – jaskravaj dy pierakanaŭčaj prykmiety prynaležnaści da prahresyjnaje častki čałaviectva pryciahnuła da sabie ŭvahu nia tolki Budučaha Man’jaka, ale j amal usiaho tralejbusu svajoj hučnaj razmovaj.
- Ой, привет! Ты как? Где пропадал?… Вспоминала… А ты?... А тебе хотелось бы?… Ну-у-у… я тоже хочу с тобой встретиться... Ай, блин, вчера вот ходили в ночной клуб, дык сегодня день провалялась, ага… особенно после девяти мартини, дык я уже и не помню, как домой попала…
U dalejšyja niekalki chvilin šmatlikija słuchačy vymušany byli daviedacca, jakim cikavym j nasyčanym pryjemnymi padziejami žyćciom žyvie hetaja hodnaja pradstaŭnica hramadztva budučyni.
Akaličnaści asabistaha žyćcia. Ale jany mohuć być u asoby. A heta – heta istota, adzinka, arhanizm, čyjo źjaŭleńnie ŭ śviecie abaviazana ŭsiaho ta, što prajavie adpaviednaha instynktu jaje baćkami, što niekali mieła miesca ŭ ich, u svaju čarhu, taksama ślapym j biessensoŭnym isnavańni. Nia bolej za heta. Istota, u adroźnieńnie ad asoby, nia moža mieć asabistaha žyćcia, jana nie žyvie, a isnuje.
Sumujučy Budučy Man’jak pačaŭ jaje vyvučać. Hetaja vyhladała, ŭsio ž, amal padobnaj da žančyny, nie tak, jak bolšaść inšych – chadziačych naboraŭ zvalenych da kučy častak ciełaŭ dy pałavych prykmietaŭ, pazbaŭlenych praporcyjaŭ. Nibyta ruka jakoha žorstkaha žartaŭnika-stvaralnika papracavała tak, što jany vyhladali jak ažyŭlenyja karykaturnyja malunki – parodyi na čałavieka z jakoha-niebudź animacyjnaha filmu. U hetaj asobiny, u adroźnieńnie ad astatnich, nohi nie byli značna karaciej za tułava, pamier hałavy byŭ zbolšaha suadnosny z tułavam j na tuju častku, pra jakuju klasyk litaratury kazaŭ, zdajecca, tak – “miesca, dzie śpina stračvaje svaju nazvu”, nia vypadała tryccać-sorak adsotkaŭ ad ahulnaje vahi cieła. Zrazumieła, što sučka mieła kudy bolej uvahi z boku pradstaŭnikoŭ supraćlehłaha połu, čym bolšaść jaje siabrovak pa papulacyi, dy ŭmieła karystacca hetym. Ale pry hetym vyraz jaje tvaru nia pakidaŭ sumnieńniaŭ – vyradžeńnie zakranuła jaje istotu navat bolej, čym bolšaść z tych, na pieršy pohlad fizyčna j maralna niepryhožych. I sprava tut była nia tolki ŭ tym, što burlivaje načnoje žyćcio, nasyčanaje złoŭžyvańniem tytuniu dy ałkaholu, nierazborlivaściu u pałavych suviaziach, nie mahło nie pakinuć, nia hledziačy na jašče davoli małady ŭzrost, svajho razburalnaha śledu na jaje tvary. Hety vyraz vyradžeńnia, hetaja hrymasa, prykmieta zaniapadu była na im ad samoha naradžeńnia, mahčyma, i što vielmi imavierna, była ŭnaśledavanaju ad baćkoŭ.
Sučka, a mienavita tak Budučy Man’jak vyznačyŭsia jaje nazyvać, biezumoŭna adčuvała siabie haspadyniaj žyćcia. Uvieś śviet i toje, što ŭ im, isnavaŭ mienavita dziela jaje. Takaja jaje žyćciovaja pazycyja padałasia Budučamu Man’jaku nie daravalnaj. Jon adčuŭ ab’jektyŭnuju patrebu pakarać Sučku.
Jon zrazumieŭ – baćki hetaje papulacyi rozumam albo pačućciami ŭsio ž adčuvali svaju vinu za dehradacyju, za vyradžeńnie. Jany pakorliva čakali Atamnaj Vajny, jak pakarańnia, jak samapakarańnia, jak ačyščeńnia ad hrachu svajho isnavańnia, bo viedali j adčuvali, što zasłužyli heta. A u hetych, u pakaleńnia spažyŭcoŭ, anijakaha adčuvańnia viny niama. Naadvarot, asnovu ich isnavańnia składaje ŭstojlivaja pierakanańnie, što ŭsie navokał, uvieś śviet pavinny im, pavinny, jak kažuć, jak taja šmatpakutnaja ziamla kałhasu.
Sučku nielha było nie pakarać. Za toje, što jana takaja Sučka.

Na prypynku jon vyjšaŭ śledam za joj. Dźmuŭ chałodny vosieński viecier. Jon padniaŭ kaŭnier kurtki. Za im, padniatym, schavałasia amal pałova tvaru. Apranutaja nie pa nadvor’ju lohka, Sučka, zaśpiašałasia ŭ bok mikrarajonu. Jon taksama paskoryŭ kroki, kab nie adstać ad jaje, ale trymajučysia na dystancyi. Bolšaja častka pasažyraŭ, što vyjšli na prypynku, zastalisia la pierachodu, čakać zialony syhnał śviatłaforu, kab pierajści na druhi bok vulicy. Jašče dvoje pajšli ŭzdoŭž vulicy prama. U vyniku, u bok mikrarajonu, kudy karaciejšy šlach palahaŭ pa prystupkach leśvicy i dalej praz stary puciepravod, jaki ciapier, apaśla pabudovy nasuprać novaha, zrabiŭsia vyklučna piešachodnym, nakiravalisia tolki Sučka dy Budučy Man’jak. Pad harbatym puciepravodam prachodzili čyhunačnyja puci, što viali da vialikaj hruzavoj stancyi. Tam na praciahu sutak nie spyniałasia praca, voś i zaraz adtul danosiłasia hrukańnie vahonaŭ, nierazborlivaja recha pieramoŭ dyspetčaraŭ sa scepščykami pa hučnaj suviazi, što nahadvała chutčej sabačy brech, jaki to ścichaŭ, to znoŭku padobna chvale ŭzmacniaŭsia.
Kali jany prachodzili pa puciepravodzie, u adziny z hetych peryjadaŭ cišyni, padaravany pracavitymi čyhunačnikami žycharam zasynajučaha mikrarajonu, Sučka pačuła zzadu kroki Budučaha Man’jaka. Chucieńka azirnułasia. Acaniła stanovišča. Nastupnyja niekalki imhnieńniaŭ mozh istoty vypracoŭvaŭ uśviedamleńnie – na vulicy nidzie nikoha, tolki śledam idzie niejki padazrony typ. Stanovišča jaŭna vyklikała ŭ jaje niepakoj. Sučka jašče raz chucieńka azirnułasia, kab skłaści bolš peŭnaja mierkavańnie nakont jaho, i pajšła krychu chutčej. Asabliva, u toj postaci, što ciahnułasia śledam, jon nie spadabaŭsia hety stajačy kaŭnier. Hetaja detal čamuści j padałasia najbolš padazronaj.
Maneŭry Sučki kaniešnie nie zastalisia pa-za ŭvahaj Budučaha Man’jaka. Jaho achapiŭ azart praśledavańnia achviary, azart palaŭničaha, chacia jon dakładna nia vyrašyŭ jašče dla siabie, jakuju metu maje, adnak toje, što ŭžo napužaŭ jaje, było vidavočna. Palavańnie abvastryła ŭsie pačućci: jon zdavałasia adčuvaŭ detalova stan usioj načnoj prastory navokał, kožny pryhłušany huk ci to vodblisk aŭtamabilnych faraŭ u dalačyni danosili jamu vyčarpalnuju šmathrannuju šmatkalarovuju infarmacyju ab biahučych padziejach, jon byŭ zdolny zahadzia pradbačyć usie źmieny stanovišča, usie mahčymyja varyjanty dalejšych pavodzinaŭ achviary. Zaraz, u hetyja chviliny, jon uładaryŭ nad jaje losam, jon całkam kantralavaŭ stanovišča, jon vałodaŭ inicyjatyvaj.
Dalej na šlachu da mikrarajonu znachodziŭsia niedahledžany park, dzie anijakaha vonkavaha aśviatleńnia nie isnavała ad pačatku. Pierad tym, jak spuścicca ŭ park z darožnaha nasypu pa leśvicy, Sučka treci raz nervova azirnułasia, kab ubačyć, kudy źbirajecca iści hety nieviadomy sub’jekt - prama pa vulicy, albo da leśvicy, za joj. Jon, kaniešnie ž, nakiroŭvaŭsia za joj. Jana, vierahodna bačyła jaho ŭ tralejbusie, ale nie nadaŭšy značnaści, nie źviarnuła tady asablivaje ŭvahi, a ciapier lichamankava razvažała, čaho hety mužyk tak rezka padchapiŭsia i vyjšaŭ śledam za joj. Što jamu patrebna? A moža prosta žyvie ŭ tym ža baku dy śpiašajecca da domu, bo nadvor’je zusim nia spryjaje niaśpiešnym prahułkam. Chto ž jaho viedaje, hetaha padazronaha mužyka na pustoj načnoj vulicy? Stanovišča, z ulikam ciomnaj parkavaj alei napieradzie, sapraŭdy pačało jaje pałochać. A što kali raptam uziać dy j pabiehčy? Zusim nia soramna. Moža jana śpiašajecca, moža joj niekali, kamu jakaja sprava?
- Бля! – vyrvałasia ŭ jaje skroź zuby - ledź nie złamała abcas, patrapiŭšy ŭ ciemry nahoj u styk miž plitak parkavaj darožki.
Daloka na hetych abcasach nie pabiažyš. Chacia taho parku – usiaho-ta jakich metraŭ dźvieście, vuń napieradzie bačna śviatło z vitryn kramy, na vulicy siam-tam harać lichtary. Da słychu zzadu daniesłasia taropkaje tupańnie noh Budučaha Man’jaka pa prystupkach draŭlanaje leśvicy. Pačuŭšy heta, joj zdałosia, što jon kinuŭsia biehčy za joj. Było zrazumieła, što kali napadzie, dyk mienavita tut, u parku, kab potym paciahnuć u bok, u ciemru, da čyhunki, za jakoj haj dy roŭ z zaraściami chmyźniaku. Sučka nia vytrymała i pabiehła. Jon nie pabieh, ale pajšoŭ jašče chutčej. Kali b jana zaraz azirnułasia, dyk abaviazkova b ubačyła, navat u ciemry, jak jon uśmichajecca. Usio heta vielmi paciašała jaho.
Pierad samaj vulicaj jana iznoŭ pajšła, na abcasach, sapraŭdy, biehčy było ciažka, azirnułasia, postać mužyka z uźniatym kaŭniaram majačyła na alei ŭ parku, jon zdajecca nia bieh, ale, usio adno, byŭ davoli blizka. Kali b išoŭ u tym samym tempie, što na puciepravodzie, vierahodna jašče tolki b spuskaŭsia zaraz pa leśvicy ŭ park. Značyć, usio ž, jon śpiašaŭsia za joj!
Miž tym, dasiahnuŭšy aśvietlenaj vulicy, jana značna supakoiłasia, chvalavańnie jaje ŭlahłosia, adnak adčuvańnie pahrozy, što zychodziła ad nieznajomca, nia źnikła. U dumkach naradzilisia novyja varyjanty najhoršaha raźvićcia padziejaŭ: a što kali jon choča prasačyć za joj da samaha domu i tam u pad’jezdzie napaści?
Raptam za vuhłom budynku, dzie na pieršym paviersie mieściłasia charčovaja krama, jana ŭbačyła sumujučych milicyjantaŭ. Patrul chavaŭsia za ścienku ad chałodnaha vietru, baviačy čas da zakančeńnia dziažurstva ŭ razmovach. Ubačanaje značna padvysiła nastroj. Jana navat było adčuła siabie ŭ biaśpiecy. Ale razvažyŭšy: da domu jašče tupać ceły kvartał, jana projdzie mima, sumujučyja vartaŭniki hramadzkaha paradku tolki pravodziać vačyma “ciołku”, moža abmiarkujuć miž saboj jaje žanočyja vartaści i zastanucca stajać na miescy. Potym projdzie paŭz ich i toj niepryjemny mužyk, i jany iznoŭ apynucca ź im sam na sam na pustoj načnoj vulicy.
Sučku pačali raździrać sumnieńni, jak pastupić. Jana raznervavałasia apynuŭšysia pierad składanym vybaram. Źviarnucca da milicyjantaŭ pa dapamohu? Ale ž ničoha nie zdaryłasia, padumaješ, napužałasia mužyka, jakich udzień sotni-tysiačy chodziać pa vulicach. Tolki budzieš tady vyhladać, jak durnaja. A ź inšaha boku, jana ŭžo paśpieła amal pierakanać siabie, što mužyk metanakiravana praśleduje jaje ad samaha prypynku.
Tut i Budučy Man’jak vyjšaŭ z parku i zaŭvažyŭ milicyjantaŭ. Ciapier jon, zrazumieła ž, zrabiŭsia ŭsiaho tolki zvyčajnym minakom, što śpiašajučysia nakiroŭvajecca da domu. Chacia, pa-praŭdzie, jaho žytło znachodziłasia zusim ŭ supraćlehłym baku.
Sučka rašuča prajšła paŭz milicejski patrul. Čaho užo tam, nia pieršy ž raz davodzicca pozna viartacca da domu, dy j zdarałasia apynacca ŭ roznych stanach, mahčyma sapraŭdy niebiaśpiečnych, nie adnojčy. A tut što? Adzinaja tolki jaje padazronaść, adzinyja tolki jaje napałochanyja dumki.
Jana zdahadałasia narešcie vykarystać svaju cacku – mabilny telefon. Zdahadałasia chutčej šlacham nia rozumu, a intuicyi. Jana viedała, što padazrony mužyk jaje dobra bačyć, a vierahodna, što i navat paprostu žera vačyma – usio ž karotkaja spadnica dy strojnyja nohi nia mohuć nie pryciahvać pozirk zdarovaha mužyka, tak što, chutčej za ŭsio, i pačuje. Dastała z sumački telefon, nacisnuła, prykłała da vucha i pajšła tak trymajučy, byccam z kimści razmaŭlajučy: “Да, уже пришла почти. Что? А ты где? Встречаешь меня уже у подъезда? Ну хорошо, счас я появлюсь, жди!”. Kab dobra było zrazumieła Budučamu Man’jaku, słovy vymaŭlała naŭmysna vyrazna, tak što vychodziła až niejak nienaturalna.
Voś, niachaj ciapier pasprabuje kranuć! Zzadu la kramy milicyjanty, napieradzie la domu (nibyta), jaje ŭžo sustrakaje mocny mužčyna-abaronca. Tak što, jana zusim nie adna ŭ hetym śviecie, pakinutaja tut jamu na raspravu. Kab ty, hniusny typ, ničoha tam sabie nie padumaŭ! Navat, kab nia ŭzdumaŭ leźci ŭ dobraachvotnyja kavalery-pravadniki, niachaj z samymi najlepšymi j vysakarodnymi namierami! Kaźlina!
Abcasy Sučki zatupali pa asfalcie kudy bolš upeŭniena. Ciapier joj było soramna pierad saboj za svaje niadaŭnija strachi i jana vielmi złavała na mužyka, jaki źjaviŭsia ich pryčynaj. U dumkach dasyłała ŭ jaho adras šmat maciernych słovaŭ.
Dalej praciahvać viasiołuju hulniu - pahoniu Budučamu Man’jaku zrabiłasia nie cikava. Jon prajšoŭ za joj śledam jašče krychu, užo pavolnym krokam, tolki kab źniknuć z vačej milicejskaha patrula, i zaviarnuŭ za bližejšy dom, u dvary.
“Sexual traffic” – pryhadałasia kaliści pačutaje paniaćcie sa zvyšdemakratyčnaj amerykanskaj pravavoj kultury, jakaja niedzie tam, za akijanam, byccam isnavała. Jon uśmichnuŭsia. Hety jaho ŭčynak – pa-ichniamu vychodziła b mienavita tak klasyfikavać. Ale jakaja łuchta! Jaki tam “sexual”. Jon ža nie nekrafił! Kali b navat i staŭ jaje hvałtavać, dyk kaniešnie nie dziela ŭłasnaje pryjemnaści, a vyklučna dziela jaje samoj. U pakarańnie.

Budučy Man’jak, krychu ŭzrušany ad fiktyŭnaj pahoni za achviaraj, adrazu ž nakiravaŭsia nie k sabie da domu, a da Ścipłaha Hienija Kaprafahii. Nia hledziačy na poźni čas. Bo ŭ dačynieńni hetaha čałavieka źviartać uvahu na čas sutak było nia varta.
Ścipły Hienij Kaprafahii.
Niekali Budučy Man’jak naviedaŭ jaho ŭpieršyniu, jak psychaanalityka. Tak adbyłosia ich pieršaje znajomstva, jak chvoraha z lekaram. U takich rolach jany sustrakalisia niekalki razoŭ. Ścipły Hienij Kaprafahii spačatku staviŭsia da jaho, jak da zvyčajnaha čarhovaha pacyjenta, ale adnojčy, paśla ŭsiaho tolki adzinaha skazanaha im słova, štości pieramianiłasia. Zaraz Budučy Man’jak užo nie pamiataŭ, što heta było za słova i ŭ jakim kantekście jano było tady ŭžytaja, ale byŭ ŭpeŭnieny, što mienavita tak, apaśla taho adzinaha vyrašalnaha słova, adnosiny pamiž imi zrabilisia inšymi. Ścipły Hienij Kaprafahii štości ŭbačyŭ, adkryŭ u im, a jon, u svaju čarhu, u im. Jany pačali razmaŭlać, jany šmat razmaŭlali. Kolki razoŭ mianialisia roli chvoraha j lekara, narešcie, źnikli zusim, a jany ŭsio praciahvali razmaŭlać, šmat razmaŭlać. Im było ab čym razmaŭlać. Pastupova Ścipły Hienij Kaprafahii staŭ usio bolš vykonvać rolu niejkaha nastaŭnika albo daradcy, časam schilajučysia da analityčnaje funkcyi, ale ŭžo nie taho lekara-psychaanalityka, što atrymlivaje zarobak za svaju pracu. Jaho daŭno vyhnali z pracy ci to z pryčyny adsutnaści ŭ hramadztvie popytu na specyjalistaŭ padobnaha profilu, ci to z pryčyny skaračeńnia štataŭ, ci to za prafesijnuju niepryhodnaść. Budučy Man’jak dakładna taho nia viedaŭ i heta było jamu zusim nie cikava j nie patrebna. Ciapier pamiž imi skłałasia chutčej štości nakštałt siabroŭskich adnosinaŭ. Ciapier jany byccam rabili niejkuju ahulnuju značnuju spravu i sustrakalisia dziela hetaha. Im było ab čym šmat razmaŭlać. U hetaj ahulnaj spravie padzieł pracy miž imi akreśliłasia takim čynam: Ścipły Hienij Kaprafahii vykonvaŭ rolu tearetyka, a Budučy Man’jak rolu praktyka.
Voś j hetym razam Ścipły Hienij Kaprafahii ŭvažliva vysłuchaŭ jaho raspovied ab pahoni za Sučkaj i pačaŭ kazać na heta:
- Ty pavinien vyznačać saboj ich vinu, ty miera ich viny, tamu što u tabie jeść usie ab’jektyŭnyja pieradumovy da hetaha. Ale pry hetym ty nie pavinien vymierać ich svajoj ułasnaj asobaj, tvoj asabisty žyćciovy dośvied, tvaja systema kaštoŭnaściaŭ nie paviny anijak adbivacca na hetym, razumieješ? Hety praces pavinien być kryštalna čysty. Ničoha asabistaha. Asabistaje ty tut možaš vykarystoŭvać vyklučna dziela taho, kab rychtavać svaju asobu dla ab’jektyŭnaj miery, dla ŭdaskanaleńnia svajoj zdolnaści być ab’jektyŭnaj mieraj. Adnak, tvaja asoba z usimi jaje ŭjaŭleńniami ab sabie j akružajučych nie pavinna ŭździejničać na stvoranuju joj ab’jektyŭnuju mieru. Bo ty, jak i nichto inšy z nas, nia viedaješ usioj hłybini raznastajnaści ludzkich asobin. My možam tolki ŭjaŭlać sabie hetuju hłybiniu. Inšaja asobina moža być nastolki inšaj, adroźnivacca ad ciabie svaim składam, svajoj śviadomaściu, niepadobnaj, dalokaj ad ciabie, što ty možaš zusim jaje nie zrazumieć z pazycyjaŭ svajoj asoby, a kali pasprabuješ heta zrabić, dyk zrazumieješ chutčej za ŭsio całkam pamyłkova, zusim daloka ad jakojści ab’jektyŭnaści. Voś čamu ja chaču ciabie pieraścierahčy ab hetaje akaličnaści, rastłumačyć hety asnoŭny pryncyp padychodu da stvareńnia z sabie, sa svajoj asoby ab’jektyŭnaj miery, jakaja była b pazbaŭlena ŭsich bakoŭ niedaskanałaści čałaviečaje natury.
- Karaciej. Na tvaju dumku, ja rablu ŭsio vierna? Jak naležyć?
Ścipły Hienij Kprafahii ŭzdychnuŭ. Jon chacieŭ kazać jašče j jašče, ale bačyŭ, što z Budučaha Man’jaka atrymlivajecca nie dastatkova ŭdziačny słuchač. Bolej za to, kolki razoŭ jon pytaŭsia ŭ siabie, ci razumieje jon toje, što jon jamu tłumačyć, što davodzić, chacia b častkova?
Razumiejučy, što čas sapraŭdy poźni dla praciahłych razmovaŭ, na zakančeńnie adkazaŭ:
- Ty – zbaviciel-źniščalnik. U hetym tvaje vyšejšaja pryznačeńnie. Ty pavinien vyzvalać ich ad samich siabie.
Hetuju navinu Budučy Man’jak čuŭ ad jaho nieadnarazova. Heta było kožnym razam, jak słovy rytualnaha raźvitańnia.

Kali jon pajšoŭ ad Ścipłaha Hienija Kaprafahii da sabie ŭžo pačynałasia ranica. Źjaŭlalisia pieršyja minaki, što śpiašalisia na pracu.
“Voś jany iduć pa vulicach, hladziać pustymi vačyma, - razvažaŭ Budučy Man’jak, - i kožny - sa svajoj žyćciovaj kryŭdaj na štości ci na kahości, i kožny - sa svaim biaźmierna pierabolšanym ujaŭleńniem pra sabie, i kožny - nadajučy sabie značnaści, adčuvajučy svaju vieličyniu, svaju, nibyta, niepaŭtornuju ŭnikalnaść, i kožny - zamkniony ŭ koła ŭłasnych prablemaŭ dy abstavin, jakija isnujuć pry hetym tolki ŭ jaho ŭjaŭleńni, tolki ŭ suviazi ź im”.
Jon u hetuju chvilinu asabliva vostra adčuŭ, što anivodnamu z ujaŭleńniaŭ čałaviečych asobin pra sabie ničoha nie adpaviadaje ŭ rečaisnaści. Ab jakoj harmonii z navakolnym śvietam možna kazać, kali čałaviečaja istota na samoj spravie isnuje asobna ad navakolnaha śvietu, vyklučna ŭ miežach svajho štučna stvoranaha ŭłasnaha sub’jektyŭnaha ŭjaŭleńnia ab rečaisnaści i svaim miescy ŭ joj? Ujaŭleńnia navat nia toje, što mocna skažonaha, a zusim nie majučaha ani kropli adpaviednaści rečaisnaści. Harmonii možna dasiahnuć tolki razburyŭšy hetyja miežy, a dasiahnuć hetaha, znachodziačysia ŭ stanie čałaviečaje istoty mahčyma tolki adzinym šlacham – źniščyć u sabie ŭsio tak zvanaje čałaviečaje...
Ale z inšaha boku, da padobnaje vysnovy ci nia pryjšoŭ jon, razvažajučy mienavita razvažańniem čałaviečaje istoty, karystajučysia čałaviečymi paniaćciami dy sposabam dumki, bo adkul jamu, čałaviečaj istocie, viedać inšyja sposaby j šlachi razvažańniaŭ? A kali navat ujavić, što jaho razvažańnie ab’jektyŭna, dyk jak jon moža adroźnić, jak moža pierakanacca ŭ hetym? Jakoj mieraj mahčyma heta vyznačyć?
Takija dumki, dyjalektyčnyja sumnieńni, zajmali jaho, błukajučy ŭ biaskoncych nietrach pryncypu admaŭleńnia admaŭleńniu, adnak, u dušu, ŭsio adno, uvajšło pačućcie, što jon ciapier, kali jašče nia zusim pazbaŭleny fiktyŭnaha čałaviečaha ŭjaŭleńnia ab rečaisnaści j ab sabie, dyk abaviazkova znachodzicca na viernym šlachu da hetaha. Rasło j macnieła adčuvańnie, što miežy pamiž navakolnym śvietam i jaho śviadomaściu, jakaja imkliva pazbaŭlajecca zvykłaha čałaviečaha ŭ sabie, vyzvalajučysia ad usich charakternych dla hetaje čałaviečaje śviadomaści stereatypaŭ dy abmiežavanych mierkavańniaŭ, hetyja miežy źnikajuć. Adbyvajecca nia toje, što niejkaja tam pašyreńnie miežaŭ śviadomaści, dasiahać jakoha ŭ peŭnych kołach chvora-vytančanych estetaŭ kaliści było vielmi modnaj spravaj z dapamohaj narkatyčnych rečyvaŭ, a adbyvajecca sapraŭdnaje jadnańnie z navakolnym śvietam. Jaho istota robicca volnaj ad akovaŭ čałaviečaje śviadomaści, i adbyvajecca heta dziakujučy j zhodna vyklučna jaho asabistamu žadańniu. Akt čystaj voli ŭ čystym vyhladzie. Usio heta poŭniła dušu niečałaviečaje radaściu.
“Napeŭna, heta j jeść toje, ab čym kazaŭ Ścipły Hienij Kaprafahii, - vyrašyŭ Budučy Man’jak, - maja asoba ŭ hetym stanie pieratvarajecca ŭ daskanałuju ab’jektyŭnuju mieru”.

Viarnuŭšysia dadomu, paśla naviedvańnia Ścipłaha Hienija Kaprafahii, jon adčuvaŭ siabie stomlenym, spustošanym. Nie chaciełasia bolej ni ab čym razvažać, chaciełasia fazy sproščanaha žyćcia. Pad’jeści, paspać. Usio ž pryjšła naŭzdahon jašče dumka: “Što ž jeść pryčynaj majho pryznačeńnia – być ab’jektyŭnaj mieraj? Čamu mienavita ja abrany? Što ŭ va mnie takoje jeść, čym ja adroźnivajusia ad inšych? Moža tamu, što jany, pa ŭsioj bačnaści, adčuvajuć svaje naturalnaje prava na žyćcio i im nie viadomyja navat sumnieńni nakont hetaha. Sumnieńni ŭ svaim naturalnym pravie na praces svajho žyćcia nie naviedvajuć ich nikoli ani na chvilinu. A ja zaŭždy sumniavajusia ŭ svaim naturalnym pravie na isnavańnie, bolej za to, ja nikoli nia vieryŭ, što jano isnuje, hetaje prava, ja chutčej upeŭnieny, što jaho niama. Niama dla mianie, a značyć, na samoj spravie, i dla nikoha niama. Naturalnaha prava na isnavańnie nie isnuje ani dla kaho. Naturalnaha prava na isnavańnie nia isnuje... Isnavańnia nia isnuje...” Vočy Budučaha Man’jaka mižvoli zapluščvajucca.

Jak naležyć sapraŭdnamu hieroju hłyboka dramatyčnaha tvoru, hieroj našaha apaviadańnia pavinien bačyć sny, u jakich pieražyvaje raznastajnyja stanoviščy j pryhody, adpaviedna dumkam, što zajmajuć jaho ŭ hetuju paru, razvažańniam dy ŭražańniam ad navakolnaje rečaisnaści. Pieraasensoŭvaje ŭsio heta na ŭzroŭni padśviadomaści i prychodzić da čakanych albo niečakanych vysnovaŭ. Tak jano j adbyvajecca.
Pryjšli sny.
Pieršy. Voś jany iduć, hetyja šeryja, ciahnuć svaje charuhvy, kryžy, piajuć. Piajuć, jak vyjuć. A niekali ž jamu navat spadabalisia hetyja śpievy. Jakaja ahida! U rukach źjaŭlajecca kulamiot. Čerhami pa ich. Kryž na kryž. Voś tak. I jašče doŭhaj čarhoj uzdoŭž natoŭpu, što panična raźbiahajecca chto-kudy, pakidaŭšy dołu svaje kryžy, svaje charuhvy z niedarečnymi vyjavami tvaru, jaki, jak jany ličać, naležyć Bohu. Jany namalavali Boha! Jany zdolny na heta – zrabić vyjavu Boha. Jaho tvar, u vyhladzie čałaviečaha. Što ž, byli u čałaviečaj historyi j takija kultury, što ŭjaŭlali j malavali sabie Boha ŭ vyhladzie inšych častak čałaviečaha cieła, naprykład, u vyhladzie mužčynskaha dzietarodnaha orhanu. Chto ź ich apynuŭsia bližej da iściny? Ci varta ab hetym razvažać? Jany namalavali Boha. Jany zdolny na heta – zrabić vyjavu Boha. Jakaja łuchta! Rabić Boha pa ŭłasnamu padabienstvu. Čarviaki.
Kulami, kulami, čerhami pa hetaj šeraj navałačy. Prahnać preč z vačej ahidnuju zhraju. Voś dzie jon sapraŭdny Boh, sapraŭdny Boh zaraz, u hetuju chvilinu - jaho ŭčynak. Z kulamiota pa ich šeściu. Voś, u čym sapraŭdny Boh. Nia zły j nia dobry. Sapraŭdny.
Kalejdaskop vidoviščaŭ. Padziei z małankavaj chutkaściu źmianiajuć adna druhuju. Budučy Man’jak śnić druhi son. Hučać rasiejskija słovy: “хуй”, “блядь”, šmatrazova ŭžyvajecca słovaspałučeńnie “ёб тваю мать”. Heta syny j dački byłoj adzinaj vialikaj Radzimy, heta vybladki “savieckaha narodu”, pačvary-mutantu, stvareńnia hienetykaŭ-eksperymentataraŭ, roznych tam “vialikich styrnavych” ź ich pamahatymi, jakim tutejšyja ludzi niekali čamuści dazvolili rabić nad saboj eksperymenty. Jany atrymlivajuć. Za toje, što dazvolili. Jany atrymlivajuć. Ačyščalnaja źniščeńnie. .... Ačyščalnaja połymia.
Kalejdaskop vidoviščaŭ praciahvajecca.
Treci son.
Treci son, u jaki pavolna pieraciakaje druhi son, iznoŭ paŭstaje atamnym pryvidam z časoŭ “chałodnaj” vajny. Sataninskuju sutnaść palityki jadziernych zvyšdziaržavaŭ nasielnictva adčuvała j razumieła vielmi dobra. Heta asabliva jaskrava adlustroŭvałasia ŭ takich plotkach-mierkavańniach, što ŭźnikali, zrazumieła ž, nie na pustym miescy, jak, naprykład, słych pra toje, nibyta, mocny ziemlatrus u Armenii byŭ vyklikany štučna pa zahadu Kramla – z dapamohaj nakiravanaha padziemnaha jadziernaha vybuchu. Jak pomsta dy razam z tym z metaj zapałochvańnia inšych, kab praduchilić “parad suverenitetaŭ”, što musiŭ voś-voś achapić usie respubliki Savieckaha Sajuzu, ahonija jakoha ŭžo pačałasia, i chacia roznyja “pierabudovy” dy “demakratyzacyi” dapamahali jamu, jak niabožčyku pryparki, hety monstar nie zhadžaŭsia skanać spakojna. Uzhadałasia... Ale dzie ž jano, ačyščalnaje połymia? Voś narešcie źjaŭlajecca i jano.
Što ž jeść hetaje ačyščalnaje połymia? Moža połymia pahanskich vohniščaŭ śviecić praz stahodьdzi? Nie, heta połymia atamnaha vybuchu. Ačyščalnaje połymia, jakoha tak i nia zdaryłasia, nia adbyłosia. Heta tolki son. Ačyščeńnie dahetul nie adbyłosia...

Ściatyja šeraj bahnoju, skutyja ŭłasnym spakojem
Žyviacie biassensoŭna i biasśledna zhinajecie vy!
Šlacham adzinym u viečnaść budzie maje abudžeńnie,
Šeruju vadkaść na Čyrvań źmienić u žyłach nianaviść!

U pałonie adviečnaje ciemry maje kajdany, moj son pad kurhanom;
U viaźnicy z kamieńniaŭ šerych maja źnianaviść žadaje vyjścia znoŭ.
Cieraz biaskoncaść i šerah časoŭ, vohniščaŭ viečnych ahni
Pryjdu abudžany tym śviatłom, što maje koler kryvi...
“Aquamorta”

§ 1.2 Pačatak dziejańniaŭ.

Na prypynku iznoŭ było niekalki źniešnie znajomych Budučamu Man’jaku. Tak časta zdarajecca – ludzi štodnia z hodu ŭ hod žyvuć pa zaviedzienych žyćciovych raskładach, vykonvajuć štodnia hety rytuał naviedvańnia adnych j tych miescaŭ u adzin dy j toj ža čas. Isnavańnie ŭ zamknionych kołach. Taksama na prypynku naziralisia jašče niekalki, što jakasna ničym istota nie adroźnivalisia ad usich inšych nasielnikaŭ hetaha śvietu, niecikavych svajoj niecikaŭnaściu. Adnak, na fonie astatnich adzinaha Nieznajomca jon čamuści vyznačyŭ adrazu. Budučy Man’jak adčuŭ, što hety Nieznajomiec zusim nie taki jak astatnija. Jon spyniŭsia niepadalok ad jaho i pačaŭ pazirać. Raptam Budučy Man’jak zrazumieŭ, što hety čałaviek źjaŭlajecca toj samaj daskanałaj vyklučna ab’jektyŭnaj mieraj, što jon znachodzicca ŭ tym stanie, jakoha jon sam zaŭždy imknuŭsia dasiahnuć. Pryčym jakasny ŭzrovień stanu hetaha Nieznajomca taki mocny, ab jakim jamu samomu navat maryć nie davodziłasia.
Budučy Man’jak pačaŭ nazirać za Nieznajomcam, čakajučy, što abaviazkova ŭbačyć ad jaho niejki znak, niejki syhnał. Na hety kont jon nia mieŭ sumnieńniaŭ.
Pad’jechaŭ aŭtobus, bolšaść, chto čakaŭ na prypynku, zajšli ŭ jaho. Zastalisia tolki Nieznajomiec, Budučy Man’jak i niejki z vyhladu davoli pamiaty žyćciom mužčyna siaredniaha ŭzrostu. Hety numar maršrutu byŭ nie patrebny Budučamu Man’jaku, a kali b navat i byŭ patrebny, jon usio adno nie kranuŭsia b ź miesca, kali niezvyčajny Nieznajomiec zastaŭsia na prypynku. Jon jašče nia viedaŭ, jakija ciapier naležyć zrabić učynki, ale zrazumieŭ, što hublać z vačej Nieznajomca nielha ni pry jakich abstavinach.
Aŭtobus pakaciŭ dalej, pakinuŭšy vobłačka šyzaha dymu, jany zastalisia ŭtroch. I raptam čakańni Budučaha Man’jaka spraŭdzilisia! Nieznajomiec, vysoki chudy mužčyna hod saraka piaci, jaki za hety čas anivodnaha razu navat j nie zirnuŭ u jaho bok, niečakana niejak vypramiŭsia, tvar jaho zrabiŭsia ćviordym, niby skamianieŭ, suvora ściaŭ vusny, huby zrabilisia žorstkaj rysaj, što padkreśliła niaŭmolny pozirk chałodnych vačej. Vidovišča ŭzmacniałasia hulnioj na tvary śviatła j cieniu, što kłalisia na jaho ad vuličnych lichtaroŭ. Hetyja pieramieny ŭ tvary Nieznajomca nadali rašučaści Budučamu Man’jaku. Jon uhladaŭsia ŭ hety tvar i razumieŭ, što heta tvar samoj Viečnaści, što z hetych vačej hladzić adzina sapraŭdnaja miera ŭsiamu i pozirk hety nia źmienicca navat kali pierad im buduć hinuć halaktyki i ŭvieś suśviet.
Da prypynku padyšli jašče dvoje – mužčyna z žančynaj, napeŭna muž z žonkaj, taksama siaredniaha ŭzrostu, spynilisia pobač z trecim udzielnikam hetaje sceny, što zastavaŭsia pa-za miežami składanaha zvyšnaturalnaha psychalahičnaha kantaktu Budučaha Man’jaka z Nieznajomcam.
Budučy Man’jak čakaŭ patrebnaha znaku. Nieznajomiec hladzieŭ niekudy paŭz jaho, ale Budučy Man’jak j nia mieŭ patreby, kab jon źviartaŭ na jaho ŭvahu. Jamu j biez taho było dastatkova, što jon bačyć hety skamianieły tvar, hety pozirk. Adniekul z hłybiń pryjšło ŭśviedamleńnie, što zaraz jon pavinien zdziejsnić Učynak. Heta j jeść Znak. Para dziejničać!
Budučy Man’jak vyciahnuŭ ruku z kišeni kurtki. Ruka ściskała pistalet. Jana ściskała jaho ŭ kišeni ŭvieś čas. Jon tak i chadziŭ zaŭsiody pa vulicy, trymajučy ruku ŭ kišeni, a ŭ rucie trymajučy pistalet. Ciaham apošnich hod jon amal što nikoli nia vychodziŭ z domu biaz zbroi. Heta byŭ drobnakaliberny pistalet, rastočany, pierarobleny z hazavaha pad bajavyja patrony.
Budučy Man’jak vyciahnuŭ ruku z kišeni kurtki. Ruka ściskała pistalet. Jon upeŭnienym ćviordym raźličanym rucham navieŭ jaho na pamiataha žyćciom mužčynu siaredniaha ŭzrostu. Streliŭ. Navieŭ na žančynu. Streliŭ. Navieŭ na jaje spadarožnika. Streliŭ.
Usio adbyłosia za niekalki imhnieńniaŭ. Zabityja pavalilisia. U pavietry vakoł Man’jaka raspłyŭsia z’jedlivy parachavy pach. Jon zirnuŭ u tvar Nieznajomca. Jon čakaŭ pabačyć na im znaki ŭchvaleńnia j zadavalnieńnia hetym učynkam. Jon nia sumniavaŭsia, što vierna zrazumieŭ Znak, syhnał, što zrabiŭ usio, jak patrebna, jak naležyć.
Man’jak zirnuŭ u tvar Nieznajomca. Jon nie paznaŭ jaho! Kudy źnikła taja suvoraść, niaŭmolnaść, niečałaviečaja čyścinia stalnoha pozirku chałodnych vačej?! Pierad im byŭ śmiarotna pierapužany, źbiantežany, sparalizavany žacham čałaviek, jaki staŭ śviedkam niečakanaha žorstkaha zabojstva.
Man’jak zrazumieŭ, što pamyliŭsia. Tvar Nieznajomca nia byŭ Znakam, nia byŭ tvaram Viečnaści. Heta jon sam va ŭłasnych dumkach nadzialiŭ jaho ŭsimi hetymi zvyščałaviečymi jakaściami.
Nervovaja pieranapružańnie apošnich dzion zhulała ź im zły žart. Zrabiŭ sam sabie pastku i sam ža ŭ jaje patrapiŭ.
Ad rospačy Man’jaka až zakałaciła. Ab jakoj “ab’jektyŭnaj miery” tut užo było kazać!
Jon skačkom pieraadoleŭ adlehłaść u niekalki krokaŭ da Nieznajomca. Zirnuŭ z nianaviściu ŭ jaho skažony žacham tvar. Nieznajomiec adchisnuŭsia. Man’jak z impetam złosna plunuŭ jamu ŭ vočy. U pałachlivyja Bydlačyja Vočy.

Pytańni dla samakantrolu da § 1:

1. Jak byŭ pavinny abyścisia Budučy Man’jak z dziaŭčynaj, jakuju praśledavaŭ na načnoj vulicy?

Varyjanty adkazaŭ:
- nie praśledavać
- napužać
- zhvałcić
- zabić
- napužać i zhvałcić
- napužać, zhvałcić i zabić
- zabić i zhvałcić
- źviarnucca pa dapamohu da milicyjantaŭ, zajaviŭšy, što dziaŭčyna jaho praśleduje.

(Viernych adkazaŭ niama)

2. Što byŭ pavinny zrabić Budučy Man’jak na prypynku hramadzkaha transpartu?

Varyjanty adkazaŭ:
- nie źviartać uvahi na Nieznajomca
- zabić Nieznajomca
- zabić siabie
- zabić siabie j Nieznajomca
- zabić astatnich prysutnych
- zabić astatnich prysutnych i Nieznajomca
- zabić astatnich prysutnych, Nieznajomca i, narešcie, siabie
- nie źviartać uvahi na siabie dy “zabić” na ŭsio

(Viernych adkazaŭ niama)

Praktyčnyja zadańni da § 1:

1. Skarystaŭšy nadychod ciomnaha času sutak, dačakajciesia na prypynku hramadzkaha transpartu asobu, jakaja b značna sastupała Vam u fizyčnych mahčymaściach, albo abiarycie analahičny ab’jekt dla praktykavańnia niepasredna ŭ salonie transpartnaha srodku. Nieabchodnaj umovaj praktykavańnia źjaŭlajecca najaŭnaść dastatkova praciahłaj dystancyi, jakuju ab’jektu patrebna pieraadolvać pieššu ŭ adzinocie (najlepš prydatnyja umovy: peryferyjnyja rajony haradzkoj žyłoj zabudovy, addalenyja nasielenyja punkty ŭ sielskaj miascovaści z niedastatkovaj zabiaśpiečanaściu nasielnictva transpartnym absłuhoŭvańniem i h.d.). Raspačnicie praśledavańnie ab’jektu, jakoje pastupova ažyćciaŭlajcie ŭsio bolš jaŭna dy adkryta. Pad čas vykanańnia praktykavańnia ŭvažliva prysłuchoŭvajciesia da ŭłasnaha nastroju j pačućciaŭ. Dziejničajcie zhodna abstavinam. Dziela atrymańnia karektnych vynikaŭ praktyčnaje zadańnie rekamendujecca paŭtaryć nia mienš za 3-5 razoŭ.

2. ------------------------------------------------------------– *(pa maralna-etyčnych mierkavańniach hetaje praktyčnaje zadańnie ŭ dadzienym vydańni padručnika nie padajecca).

Pa vykanańni praktyčnych zadańniaŭ paŭtorna zadajcie sabie padadzienyja vyšej pytańni dla samakantrolu. Paraŭnajecie svaje papiarednija adkazy z apošnimi. Zrabicie adpaviednyja vysnovy.

§ 2.
Seryjny Zabojca.

§ 2.1 Uvodziny ŭ temu.

Napeŭna kožnamu, nazirajučy navakolnaje žyćcio, davodziłasia raptam prychodzić da niečakanych vysnovaŭ? Vy nikoli nie zadumvalisia nad tym, jak ža mocna hramadztva zaŭsiody čakaje na źjaŭleńnie ŭ sabie (u hramadztvie) seryjnaha zabojcy?! Jakuju ž sapraŭdnuju, ščyruju patrebu jano maje ŭ im! Vy nikoli nie zaŭvažali? Ź jakoj achvotaj za źjaŭleńnie SAPRAŬDNAHA SERYJNAHA ZABOJCY zaŭždy pačynaje vydavać ludskaja pahałoska kožnyja dva, a tym bolš try, vypadki, pakul što nieraskrytych zabojstvaŭ ci zamachaŭ na zabojstvy z padobnymi abstavinami, kali z milicejskich zvodak daviedvajucca, što jany adbylisia pryblizna ŭ adnoj miascovaści i praz adnosna nievialiki čas.
A ŭ kaho-niebudź kali-nikali ŭźnikała žadańnie parazvažać, čamu ž hramadztva tak mocna čakaje na źjaŭleńnie seryjnaha zabojcy? Chiba ty, šanoŭny čytač, ličyš, što samo ŭźniknieńnie padobnaha žadańnia, razvažać u hetym nakirunku – užo jeść značnym adchileńniem ad normy, i jeść pieršym krokam da taho, kab samomu zrabicca seryjnym zabojcam? Dobra, sfarmulujem pytańnie inakš: a ci nie maryŭ ty, šanoŭny čytač, pra toje, kab samomu zrabicca seryjnym zabojcam? Nie? Nie maryŭ? Našto tabie maryć, kali ty j jeść toj samy seryjny zabojca?
Što ž, u takim vypadku, dalejšy raspovied chutčej za ŭsio padasca tabie niecikavym, pa-dziciačy cnatlivym dy ramantyčnym, zališnie paetyzavanym, bo viadoma ž – lepš raz zrabić samomu, čym sto razoŭ pra toje pračytać. Tym bolš, ščyra kažučy, ułasny praktyčny dośvied aŭtara ŭ hetaje halinie hramadzkaje dziejnaści pakul što pakidaje žadać lepšaha.
Adno biassprečna – hramadzkaja dumka zaŭždy ciarpliva čakaje na źjaŭleńnie seryjnaha zabojcy, zaŭždy hatovaja da hetaje źjavy i prahnie jaje. Što jeść tamu pryčynaj? Adčuvańnie niejkaje svajoj viny, za jakuju treba čakać pakarańnia? Niedachop mocnych adčuvańniaŭ dy jaskravych uražańniaŭ pry sučasnym “cyvilizavanym” ładzie žyćcia? Jak ža: “Vy čuli? Na našaj vulicy ŭčora siarod biełaha dnia vyrazali siam’ju?!”. Nie svaju kaniešnie, navat nie svajakoŭ i nie znajomych, ale ž ujavicie: tut, niedzie pobač, na našaj vulicy, vyrazali, usiu... Nia vyklučana, što hetych ludziej vy mieli mahčymaść nie adnojčy sustrakać u kramie, na prypynku hramadzkaha transpartu. I voś ich žorstka i biessensoŭna zabili. Da čaho ž admietnaja padzieja ŭ adnastajnaj paŭsiadzionnaści šeraha žyćcia!
Albo, pryčyna usio ž u adčuvańni niejkaje viny i, jak vynik, u čakańni niejkaha pakarańnia? Ci moža, dakładniej, žadańnie ryzyki zrabicca achviaraj? A adkul jano? A moža heta padśviadomaje asensavańnie chvoraha hramadztva nieabchodnaści niejkaje “čystki” ŭ svaich šerahach, a mahčyma ŭvohule - tatalnaha samaźniščeńnia? A jano adkul? Pry sprobach dać adkazy tolki ŭźnikaje jašče bolej pytańniaŭ.
Hramadztva naŭrad ci daść zrazumiełyja i vyraznyja adkazy na hetaje pytańnie. Naŭrad ci ja sam prapanuju hramadztvu hetyja adkazy. Ale adno zrazumieła, vysnova pilnaha naziralnika – hramadztva zaŭsiody maje patrebu ŭ Seryjnym Zabojcy.

Ci pavinny seryjny zabojca na Vašu dumku abaviazkova być hvałtaŭnikom? Tut mahčyma pryvieści šmat dovadaŭ jak “za”, tak i “suprać”. Adnak, jak kažuć, ab hustach nie spračajucca. A heta, biezumoŭna, sprava hustu. Raznastajnaść žyćcia nia robić vyklučeńniem j hetuju źjavu. U vyniku dziejnaści adnych seryjnych zabojcaŭ ludzi, atrymaŭšy kulu sa snajperskaj vintoŭki, niečakana dla sabie j akružajučych hinuć prama na vulicy, u vyniku dziejnaści druhich – žorstka zhvałtavanyja dziaŭčaty skidajucca z dachaŭ šmatpaviarchovak u “spalnych” rajonach, trecija - zvyčajna padmanam zamanivajuć svaje achviary ŭ lasnyja masivy, dzie cichamirna rasčlaniajuć pad śpievy ptušak na śviežym pavietry, i hetak dalej. Jeść takija seryjnyja zabojcy, u vyniku dziejnaści jakich biaz śladoŭ źnikajuć palityčnyja dziejačy, ale hety vypadak ŭžo sapraŭdy – patalohija i nie maje anijakaha dačynieńnia da taho ramantyzavanaha hramadzkaj dumkaj vobrazu seryjnaha zabojcy, ab jakim my viadziem havorku. Seryjnyja zabojstvy ŭ karyślivych metach (ci dakładniej u vyklučna karyślivych metach – uvaha, nia błytać z pabytovaj praktyčnaściu, što jeść dobraj rysaju) – reč ahidnaja j nia vartaja sapraŭdnaha hieroja-ramantyka. Sapraŭdny Seryjny Zabojca, hieroj, na jakoha čakaje hramadztva, zahadzia ŭdziačnaje, dziejničaje vyklučna pa voli Sumleńnia, pa nakazu dy nakanavańniu Ducha.
Takim čynam,

§ 2.2 Piaćdziesiat šeść epizodaŭ.

I horad dačakaŭsia. Na praciahu niekalkich miesiacaŭ zahałoŭki hazetnych navinaŭ na pieršych pałosach byli takija: “Бессмысленное убийство на автобусной остановке”, “Цена человеческой жизни”, «Резня на улицах города», «Кошмар на проспекте Ленина», «Бывший пациент психиатрической больницы признается в убийствах, которые он не совершал», «Бездапаможнасць улады», «Кто терроризирует наш город?», «Начальнік Кастрычніцкага РАУС падаў рапарт аб адстаўцы”, “В городе будет введен комендантский час?”, “Убийства продолжаются”, “Серийный убийца: мнение эксперта”, “Забойства актывіста АГП улады прыпісваюць невядомаму ман’яку”, “Усилено патрулирование улиц”, “Сваякі загінуўшых ад рук сэрыйнага забойцы абражаны абыякавай пазыцыяй мясцовых улад”, “Нас убивают!”, “Убийца-одиночка или группа преступников?”, “Манъяк совершает нападения и днем”, “Жертвой стал школьник”, “Подробности новых трагедий”, “Милиционер у каждого столба – это станет реальностью?”, “Монстр на наших улицах”, “Кто гарантирует безопасность?”.

- Aha, tarmazi, jość klijent!
Bieła-sinija “Žyhuli” patrulna-pastavoj słužby, što zapavolvali ruch nasuprać kožnaha prypynku hramadzkaha transpartu, bo milicyjanty vyhladali na ich niećviarozych, spynilisia. Na čarhovym pustym prypynku, na łaŭcy, biazvolna raskinuŭšy ruki ŭ baki, adkinuŭšy hałavu, napaŭsiadzieŭ-napaŭlažaŭ nieprytomny mužčyna. Typovy klijent dla adpačynku ŭ miedvyćviareźniku.
Lejtenant lanotna ŭźniaŭ svaje važkaje cieła z siadzieńnia, vyprastaŭsia ŭstaŭšy na nohi, niaśpiešna pajšoŭ da “stomlenaha” hramadzianina, abciahvajučy i papraŭlajučy na sabie formu, pakinuŭšy dzvierku patrulnaha aŭtamabilu adčynienaj. Taksama, kreknuŭšy, pavolna vybraŭsia i jašče adzin.
Raptam pieršy, ledź ahledzieŭšy mužčynu, varuchnuŭšy jaho za plečy, admietna ažyviŭsia, zaniepakoiŭsia. Źmienu jaho nastroju imhnienna adčuli ŭsie astatnija. Heta nia byŭ zvyčajny šarahovy vypadak z niećviarozym, što pasnuŭ na vulicy. Mužčyna na łaŭcy byŭ zabity. Zarezany. Kašula jaho nabryniała kryviej, imavierna, jon atrymaŭ pranikajučy ŭdar u vobłaść serca.
Na nohi byŭ padniaty amal uvieś asabovy skład, ale vyšukovyja mierapryjemstvy pa haračych śladoch nia prynieśli plonu. Zabojcu nie znajšli. Bolej za to, ciaham nastupnych dzion na prypynkach hramadzkaha transpartu było zarehistravana jašče try padobnyja złačynstvy.

U čas, kali aŭtobusy j tralejbusy vykonvajuć svaje apošnija za źmienu rejsy i amal na kožnym vystaŭlena šylda “u park” ci adpaviedna inšaj mechaničnaj aryjentacyi - “u depo”, a indyvidualnym pieravozčykam, što pracujuć na maršrutnych taksi, ŭžo niama sensu daremna palić benzin dy salarku, kali ŭsie, kamu było patrebna, daŭno zajechali kudy im treba, kali dobrasumlennyja hramadzianie ŭžo pakłalisia spać u kvaterach pa miescu svajoj prapiski, kab adpačyć pierad nastupnym pracoŭnym dniom, kali navat na centralnych vulicach - projdzieš pieššu dva kvartały i nia sustrenieš anivodnaha minaka, kali śviatłafory ŭžo niekalki hadzin cikozna mirhajuć žoŭtym vokam, kali niedabityja sabaki ŭ rajonach pryvatnaj zabudovy pačynajuć pierabrechvacca miž saboj, raźminajučysia pierad načnym kancertam, u hety čas šeraja nieprykmietnaja postać, chavajučy tvar za padniatym kaŭniaram, vyjšła z ciomnaj padvarotni na vulicu, nia śpiašajučysia nakiravałasia da bližejšaha prypynku. Što ž, kali hramadzki transpart jašče vykonvaje apošnija rejsy, značyć heta niekamu patrebna, kali ŭžo vieryć tamu, što jak śćviardžajuć, byccam, štoviečar niezdarma zapalvajuć tyja zorki ŭ niebie dla niejkich nieviadomych nachabnikaŭ.
Adnoj z tych, na čyju patrebu vidać j ładziacca apošnija rejsy hramadzkaha transpartu, chacia apošni rejs heta paniaćcie filazofskaja – jak ni kruci, a ŭsio kali-niebudź zdarajecca byvaje ŭ žyćci albo chacia b na biahučy dzień ci momant apošnim, dyk voś adnoj z tych, chto maje patrebu niekudy zajechać u hety čas, kali intervał ruchu transpartnych srodkaŭ ryzykuje raściahnucca niedzie da šostaj hadziny ranicy, adnoj z hetych niaŭdačnic, kamu nie chapaje na ŭsie spravy dvaccaci čatyroch hadzin u sutkach, była niejkaja maładaja žančyna. Poźni čas, adsutnaść choć jakich srodkaŭ pieramiaščeńnia, čakańnie ŭ adzinocie na pustoj vulicy - usio heta prymušała jaje krychu nervavacca. Da taho ž usie hetyja žudasnyja padziei apošnich dzion, ab jakich tolki što j było razmovaŭ u horadzie. Jana nervova varušyła rukami ŭ kišeniach stylnaha čornaha płašču, čas ad času rabiła niekalki nervovych krokaŭ tudy-siudy pad słupom z šyldačkaj z raskładam ruchu aŭtobusaŭ. Raskład ŭžo niekalki hod jak całkam nie adpaviadaŭ rečaisnaści. Bolšaść z paznačanych numaroŭ maršrutaŭ daŭno nie chadzili pa hetaje vulicy.
Jana pahłybiłasia ŭ svaje dumki, tak što nie adrazu zaŭvažyła, jak na prypynku źjaviŭsia jašče niejki načny vandroŭnik. Tolki što nie było i raptam uźnik. Niezrazumieła, adkul tolki paśpieŭ padyjści. Jana navat skałanułasia ad niečakanaści, kali ŭbačyła, što nie adna na prypynku. Jon spyniŭsia na supraćlehłym baku placoŭki, i nibyta nia vykazvaŭ anijakaje cikaŭnaści da jaje asoby. Ale adrazu padałosia niepryjemnym, što jon azirnuŭsia, pilna ŭhladajučysia ŭ kaniec vulicy, potym chutka prabieh vačyma pa voknach domu nasuprać i, ŭsio ž taki, chucieńka, ažno niejak padazrona zanadta chucieńka, zirnuŭ i na jaje. Apaśla iznoŭ uvažliva ahledzieŭ vulicu, byccam by tak, prosta, ledź pavaročvajučy hołaŭ. I hety niepryjemny stajačy kaŭnier da ŭsiaho! Mahčyma, kab nia hety kaŭnier, žančyna pastaviłasia b da źjaŭleńnia nieznajomca kudy spakajniej. Ale ž kažuć, žančyny karystajucca bolej nia rozumam, a pačućciami.
Na pieršy pohlad ničoha asabliva niebiaśpiečnaha ŭ hetaje postaci nie było. Adnak, jana adčuła śpinoj niepryjemny chaładok, jaki pryniesła intuityŭnaje adčuvańnie śmiarotnaje niebiaśpieki. Niepryjemnaje adčuvańnie ŭsio pavialičvałasia. Navat było ŭźnikła niečakanaja dumka, samoj źviarnucca da nieznajomca z niejkimi słovami, spytać, naprykład, čas albo spytać ci mahčyma raźličvać, što budzie jašče niejki transpart, kab raźviejać usie strachi dy pierakanacca, što heta samy zvyčajny čałaviek. Ale ciažkaje pačućcie niebiaśpieki macnieła z kožnaj chvilinaj.
Pavahaŭšysia jašče imhnieńnie, jana, pad upłyvam chutčej emocyjaŭ, čym ćviarozaha rozdumu, pryniała rašeńnie – raptoŭna paviarnułasia i pajšła preč z prypynku. Jaje pahnaŭ niejki nieviadomy dahetul, nieasensavany žyviolny žach. Azirnucca joj było žudasna. Vielmi chaciełasia, ale było duža strašna. Zdavałasia, kali pabačyć, što toj niepryjemny nieznajomiec pajšoŭ za joj, dyk razarviecca serca, navat kali pabačyć, što jon tolki zrabiŭ niekalki krokaŭ u jaje bok. Jaje kałaciła nervovaja lichamanka.
A čałaviek na prypynku hladzieŭ joj uśled. Na schavanym za vysokim kaŭniarom tvary hulała niezrazumiełaja złaviesnaja uśmieška. Jana źjaviłasia na tvary, kali jon ubačyŭ ucioki napałochanaj žančyny.
“Što ž, ty paśpieła apamiatacca, - dumaŭ jon, - spyniłasia, nie paśpieła stać parušalnikam, dajšła da miažy i paviarnuła nazad. Ličy, tabie pašancavała. Nie parušyła miažu – nie atrymała pakarańnie”.

Man’jak viarnuŭsia ŭ svaje łohava. Siońnia jon znachodziŭsia ŭ dziŭnym nastroju, vypraŭlaŭsia na spravu ŭ vielmi rašučym, a viarnuŭsia voś u hetkim dziŭnym. Kali padvieści vynik, možna zaznačyć, što viečar prajšoŭ biezvynikova. A moža i, naadvarot, z vynikam. Isnuje ž u navukovych kołach mierkavańnie, što admoŭny vynik – taksama vynik.
Man’jak adčuŭ značny spad fizyčnych siłaŭ, stratu žyćciovaje enerhii. Vyznačyŭšy svaje znachodžańnie na kuchni, jon zaryjentavaŭsia, adšukaŭ pozirkam znajomyja pradmiety, adpiŭ vady z brudnaha čajniku, chistajučysia pajšoŭ u pakoj, nie raspranajučysia, jak byŭ, u vierchnim adzieńni j abutku pavaliŭsia na łožak. Ruka ŭ kišeni pa-raniejšamu ściskała pistalet. Nieruchomym pozirkam utaropiŭsia ŭ stol. Skarystaŭšy hety jaho stan, dumki ŭ hałavie pavolna pajšli ŭ nastupnym nakirunku.
Kali taja pustata, što mieścicca znutry ciabie, irviecca preč vonku, kab złučycca z pustatoj Suśvietu, tvaja cialesnaja abałonka pieražyvaje nia lepšyja chviliny. Nutranaja pustata biaźlitasna rujnuje jaje, bo abałonka paŭstaje pieraškodaj na šlachu da vialikaje pustaty Suśvietu. A moža heta vialikaja pustata ciahnie svaje ščupalcy da častki siabie, schavanaj u čałaviečaje cieła. Što ž, kali tak – tady jašče horš. Supraćpastavić hetamu adviečnamu imknieńniu niama čaho. Tady kažuć – stareńnie. U kožnym vypadku cialesnaja abałonka, pokul maje siły, strymlivaje hetaje imknieńnie pustaty da pustaty, padobnaha da padobnaha. Adnak, siły fizyčnaje abałonki admierana zaŭždy tolki peŭnaj abmiežavanaje kolkaści i adnojčy zdarajecca toje imhnieńnie, kali abałoncy bolš nie staje mocy strymlivać nutranuju pustatu, što raz za razam nia spyniaje svaje biaskoncyja sproby parušyć miežy. Narešcie čałaviečaja pustata, vyzvaliŭšysia, ab’jadnoŭvajecca z vialikaj pustatoj. Tady kažuć – pamier. Pra abałonku. Kali jana robicca pustaja ad pustaty.
Chto, jak nie ludzi ŭ pamiežnym stanie, lepš za ŭsich adčuvajuć hetyja sproby čałaviečaje pustaty dałučycca da vialikaje pustaty suśvietnaha vakuŭmu? Tolki jany, pamiežniki, čyja śviadomaść choć u niejkaj stupieni pazbaŭlena śmiećcia paŭsiadzionnaje mituśni, usich hetych fiktyŭnych ujaŭleńniaŭ ab sabie j navakolnaje rečaisnaści, ź jakich składajecca čałaviečaja asoba, tolki jany mohuć adčuvać, jak mocna pustata prahnie pustaty, tolki jany viedajuć, što heta tak. Jany najbolš poŭna adčuvajuć, što čałaviečaja asoba źjaŭlajecca ŭsiaho tolki tonkaj ścienku krochkaha sasudu, miažoj pamiž vialikaj pustatoj j małoj, a dakładniej častkaj toj vialikaje pustaty, što na niejki termin čamuści źniavolena ŭ hetym sasudzie. U ich, u pamiežnikaŭ, ścienka hetaha sasudu robicca prazrystaj, tak, što adna pustata pačynaje bieśpieraškodna bačyć druhuju. I tady, kali jany ŭhladajucca adno ŭ adno, nie pazajzdrościš adčuvańniam toj niaščasnaj čałaviečaj asoby, čyje miežy zrabilisia prazrystymi.
Kim ža tady źjaŭlajecca pamiežnik, jaki pačaŭ aktyŭna dziejničać, zastaŭšysia pry hetym pamiežnikam? Jon vartaŭnik albo, naadvarot, vyzvaliciel? Kali jon adčyniaje šlach nutranoj pustacie, vyzvalaje jaje z cialesnaje abałonki, dyk atrymlivajecca, što vyzvaliciel. A kali vartaŭnik, jak u tym pierakonvaje Ścipły Hienij Kaprafahii, značyć jon vartuje niejkija zusim inšyja miežy. Ale razam z tym Ścipły ža j navučaje, što jon vyzvaliciel, jaki pavinien vyzvalać ludziej ad samich siabie.
Tady dzie ž jany, tyja miežy, ab jakich sapraŭdy patrebna kłapacicca? I ci patrebna naohuł? Niaŭžo sapraŭdnyja miežy nia ŭ stanie sami pakłapacicca ab sabie?
U dušu Man’jaka zakralisia sumnieńni ŭ viernaści abranaha šlachu. Adnak jon chutka pazbaviŭsia ich z dapamohaj adzinaje dumki: “A ci nia jeść heta ŭsio - ŭsiaho tolki moj čałaviečy rozdum? Nu kaniešnie ž! Tolki moj čałaviečy rozdum i nia bolej za to!”.
Dumki byli rašuča prahnany preč i niekudy biaśśledna źnikli, prychapiŭšy razam z saboj unikalnuju mahčymaść asabista-persanalnaj i ahulna-suśvietnaj pustotaŭ ładzić pamiž saboj niabačnyja suviazi, razburalnyja dla čałaviečaje istoty.
U sur’jeznaj spravie Ab’jektyŭnaja Miera j čałaviečy rozdum – rečy nia sumiaščalnyja.

Hetym razam jon dziejničaŭ nadzvyčaj rašuča. Mahčyma hety viečar j byŭ tym pierałomnym, apaśla jakoha jon užo nia vyjaŭlaŭ stolki aściarožnaści ŭ dziejańniach, jak dahetul.
Man’jak, jak zvyčajna, vyjšaŭ na biazludny prypynak. U hetym rajonie jamu raniej nie davodziłasia časta byvać, tamu jon nia vielmi dobra jaho viedaŭ. Hetaja akaličnaść tolki ŭzmacniała cikaŭnaść da dziejnaści tut. Akramia taho, patrebna było j prytrymlivacca peŭnaje stratehii ŭ dziejańniach – zabivać pa niepradkazalnaj schiemie, u roznych rajonach, na vypadkovych vulicach. Niaźmiennymi ŭmovami zaŭsiody zastavalisia adzina što poźni čas sutak i, što hałoŭnaje, stałaje miesca – prypynak hramadzkaha transpartu.
Na prypynku nikoha nia było. Ale ž pavinien byŭ chtości źjavicca, abaviazkova pavinien. Man’jak viedaŭ heta i pačaŭ čakać. Na pačatku nočy zaŭždy niechta pavinny byŭ źjavicca na prypynku, tak atrymlivałasia kožnym razam. Ale čakańnie ciahnułasia, a nichto nie źjaŭlaŭsia. Tolki pobač z prypynkam samotnaje pryvatnaje taksi, patrymanaja inšamarka, u jakim sumujučy kiroŭca taksama čakaje, kab niechta źjaviŭsia na prypynku dy skarystaŭsia jaho pasłuhami. Taksama čakaje. Kankurent.
Kali raniej za čałavieka źjavicca aŭtobus i Man’jak nie pajedzie na im, mabyć sapraŭdy apošnim aŭtobusu siońnia, a zastaniecca čakać dalej, heta biezumoŭna nie zastaniecca pa-za ŭvahaj taksista. Taksist lanotna pačnie tady razvažać: čaho ž čakaje tut hety čałaviek, čamu nikudy nia jedzie? A kali raniej za aŭtobus źjavicca čałaviek, taksist svajoj prysutnaściu taksama pieraškadžaje Man’jaku zrabić spravu. Razumiejučy ŭsio heta, Man’jak vyrašyŭ pajści z prypynku, a potym viarnucca. Niespryjalny źbieh abstavin krychu razzłavaŭ jaho, ale kab siońniašni vychad u horad zastaŭsia biazvynikovym, takoha jon nia moh dazvolić, ni sabie, ni horadu. Mahčyma za hety čas stanovišča pieramienicca, zrobicca bolš karysnym dla jaho.
Jon pajšoŭ preč, pakazvajučy, nibyta vyrašyŭ nie čakać, pabłukaŭ kala dvaccaci chvilinaŭ siarod panelnych šmatpaviarchovak niepadalok ad prypynku. Zaŭvažyŭ, jak z adnaho pad’jezdu vyjšła kampanija, pačuŭ abryŭki ich razmovy. Jany raźvitvalisia. Chutka niekalki nakiravalisia pieššu ŭ hłybiniu mikrarajonu, a adziny ŭ supraćlehły bok, chutčej za ŭsio da prypynku. Kaniešnie ž da prypynku. Man’jak nia sumniavaŭsia ŭ hetym. Voś, narešcie!
Nikim nia zaŭvažany ŭ ciemry, Man’jak chucieńka abbieh budynak kruhom, kab apynucca na prypynku raniej za mahčymuju achviaru. Kali jon viarnuŭsia na prypynak, da svajho vialikaha niezadavalnieńnia, pabačyŭ, što taksi staić tam pa-raniejšamu. Nu što ž, kali tak...
Siońnia jon byŭ uzbrojeny pistaletam, jaki pačaŭ ciapier vykarystoŭvać razam z samarobnym hłušylnikam. Pryłada, jakuju zmajstravaŭ ułasnymi rukami, sapraŭdy davoli značna pryhłušała j biez taho nia vielmi hučny, suchi huk strełu, padobnaha da strełu drobnakalibernaj vintoŭki.
Nu što ž, kali tak... Taksist taksama ž, čakaje na prypynku. Taksama, jak tyja, kaho Man’jak karaje za hetaje čakańnie. Pryncypova ničym ad ich nie adroźnivajecca. Taksama čakaje. Taksama parušalnik. Urešcie rešt, jon mieŭ šaniec pajechać adsiul, ale nia skarystaŭsia im, zastaŭsia. Nu što ž, kali tak...
Man’jak upeŭnienym ćviordym krokam padyšoŭ da mašyny. Kiroŭca, zaŭvažyŭšy jaho nabližeńnie, ažyviŭsia, paličyŭ za čakanaha klijenta, pryhłušyŭ huk radyjo, rychtujučysia da zvyčajnych pieramovaŭ - “kudy? stolki ta!”, paciahnuŭsia rukoj da ručki, kab adčynić dzvierku dla razmovy.
Adnak pachmurny načny minak apranuty ŭ kurtku z vysokim stajačym kaŭniaram raptoŭna spyniŭsia za krok da aŭtamabilu. Kolki imhnieńniaŭ jany hladzieli adno adnamu ŭ vočy. “Što jamu patrebna? Moža paddaty?” – nie razumieŭ kiroŭca jaho pavodzinaŭ.
Man’jak rezkim rucham vychapiŭ ruku z pistaletam z kišeni. Vyprastaŭ jaje nad kapotam mašyny i zastreliŭ kiroŭcu praz łabavoje škło prama ŭ ździŭleny niečakanaściu tvar. U škle zastałasia maleńkaja dziračka, trup z prastrelenym iłbom za rulom siedziačy nachiliŭsia ŭ bok. Cišynia. Adno, druhoje, potym jašče niekalki imhnieńniaŭ cišyni. Radyjo u mašynie joj nie zaminała. Raniej adčuć hetuju dziŭnuju cišyniu, napeŭna, zaminała dychańnie taksita dy tachkańnie jaho serca. Ciapier pacišeła. Cišyniu było čuvać. Man’jak adčuŭ, što atrymlivaje asałodu ad hetaje cišyni.
U cišyni pačulisia kroki taho čałavieka, što padychodziŭ da prypynku. Man’jak padrychtavaŭsia da sustrečy. Sustreŭ, stojačy da jaho śpinoj.
Toj, zaŭvažyŭšy načnoje taksi, čałavieka kala jaho, navat j nia mieŭ namieru čakać niejkaha tam aŭtobusu. Zaśpiašaŭsia da aŭtamabilu.
- Вам куда? В какую сторону? Может скооперируемся? – pačuŭsia jaho hołas.
Man’jak paviarnuŭšysia, u adkaz moŭčki streliŭ u jaho. Toj pavaliŭsia, ale adrazu nie pamier, sprabavaŭ padchapicca, iznoŭ pavaliŭsia, papoŭz uparta napierad da taksi. Man’jak drenna paceliŭ. Pryjšłosia dabivać, navat dźviuma strełami, vidać mužyk byŭ dužy. Kab adrazu ŭ hałavu, dyk chapiła b dabić j adnaho strełu. Ale paśla pieršaha strełu Man’jaka napatkała dumka, ad jakoj jon krychu razhubiŭsia – “Ale ž hety nie čakaŭ!”. Z hetaj dumkaj Man’jaka ledź nie achapiła adčuvańnie pamyłkovaści apošniaha ŭčynku.
“Jon ža nia źbiraŭsia čakać, adrazu ž chacieŭ jechać”. Vychodziła, što Man’jak zahadzia, ubačyŭšy jaho jašče kala pad’jezdu šmatpaviarchoŭki, prymusiŭ sabie ličyć hetaha čałavieka za parušalnika, nia sumniavaŭsia nakont taho, što jon pryjdzie na prypynak čakać. Usio heta ad taho, što jon užo kožnaha ličyć za patencyjnaha parušalnika.
Adnak rospačy siońnia nia było nakanavana avałodać dušoj Man’jaka. Jon razvažyŭ dalej. “Ale ž nie. Usio nia tak. Jon nia moh viedać, ci nia pryjdziecca jamu čakać. Jon nia viedaŭ, ci jeść na prypynku taksi. Heta ŭsio vypadkova! Jon metanakiravana išoŭ da prypynku. Išoŭ da prypynku, kab čakać. Tamu vinavaty. Tamu ŭčynak vierny!”.
Usio adno, jak nia kruci, a pajechać na hetym taksi ŭ mužčyny k momantu jaho źjaŭleńnia na prypynku anijak by nie atrymałasia - taksist užo byŭ niežyvy.
Paśla hetaha admietnaha vypadku ŭ padobnych stanaviščach Man’jak zaŭsiody spačatku zabivaŭ na prypynkach načnych taksitaŭ, a potym čakaŭ inšych čakajučych.

Ciapier, apošnim časam, Man’jaku stała niejak praściej traplać da Ścipłaha Hienija Kaprafahii. Jon nie zaŭvažaŭ, jak akazvaŭsia ŭ jaho. Ci to šlach da Ścipłaha zrabiŭsia nastolki zvykłym dy znajomym, ci to Ścipły sam naviedvaŭsia da jaho, niejkim niezrazumiełym čynam pryciahvajučy razam z saboj svaje žytło. Ciapier heta ŭsio byli nia istotnyja drobiazi, nie pryncypovyja akaličnaści. Asnoŭny sens mieŭsia tolki ŭ tym, što jany tak ci inakš sustrakalisia adno z adnym. Sustrečy adbyvalisia rehularna, jak i raniej. Ścipły vieŭ z Man’jakam svaje biaskoncyja razmovy, znoŭ j znoŭ tłumačyŭ toje, što było jamu j biez taho zrazumiełym. Ścipły Hienij Kaprafahii kazaŭ:
- Ty vykonvaješ vielmi patrebnuju pracu, bo nielha dapuści ь, kab bydła parušała miežy. Kaniešnie, usich parušalnikaŭ pakarać niemahčyma, ich vielmi šmat, ale kožnaje pakarańnie adnoj istoty jeść pakazalnym dla socień j tysiačaŭ inšych, heta prymušaje ich ličycca z patrabavańniami paradku, prymušaje sucišyć svaje biaźmiežnaje bydlačaje nachabstva. Ty ž dobra viedaješ, jakaja heta ahidnaja reč – biaźmiežnaje bydlačaje nachabstva. Što drennaha jeść u bydle? Aničoha! Pamiataj – ty najvyšejšaja Ab’jektyŭnaja Miera, jakoj vyznačajecca nieabchodnaść ich pakarańnia. Być bydłam dobra ci drenna - hetkim razvažańniam nie pavinna być miesca. Ty nie razvažaješ, tvaje vyklučnaje pryznačeńnie ŭ tym, kab dziejničać. Dziejničać, ćviorda viedajučy pryncyp. Ničoha asabistaha, ničoha, tolki prytrymlivajučysia pryncypu. Być bydłam nia dobra i nia drenna. Bo u tym, što jany bydła, niama ich viny. Jany nia mieli vybaru być albo nia być bydłam. Jany jeść. Ale što ž vyklikaje ahidu? Ja raspaviadu! Vyklikaje ahidu j praviedny hnieŭ toje, što jany parušajuć miežy. Pryčym robiać heta z nachabstvam, ułaścivym bydłu. Z hetym nielha mirycca, za heta treba karać. Ty pamiežnik, ty karaješ ich za parušeńnie miežaŭ. Voś u čym sens tvajoj pačesnaje spravy, tvajoj pryncypovaje dziejnaści!
- A chto jeść bydła? – udakładniaŭ u čarhovy raz Man’jak, udakładniaŭ nia vielmi cikaviačysia, a bolš dziela taho, kab zrabić hetym pytańniem pryjemnaje Ścipłamu Hieniju Kaprafahii, jakomu vidavočna padabałasia rola nastaŭnika, padabałasia tłumačyć.
- Achvotna tabie nahadaju heta! – z radaściu ad kanstruktyŭnaje razmovy adkazvaŭ toj, - Bydła - heta taja asobina, jakaja nia maje pamiaci, pamiaci historyi, pamiaci svaich prodkaŭ, jakaja nie maje zdolnaści abstraktna razvažać, aceńvać stanovišča z ab’jektyŭnaje kropki hledžańnia, nie maje voli. Bydła – heta taja asobina, jakaja žyvie tolki tut j zaraz, čyja śviadomaść usprymaje siabie tolki ŭ adzinym miescy prastory j času, dla jakoj zaŭtra j učora nie aktualnyja, nia vyraznyja, ich amal što niama, a isnuje tolki siońniašni dzień, tolki prymityŭnyja žadańni dy patreby biahučaha momantu, što i vyznačaje ŭsie ich učynki, vyznačaje ład bydlačaha isnavańnia. Hetyja istoty – abmiežavanyja istoty. Voś čamu ja kliču takija abmiežavanyja čałaviečyja asobiny bydłam. A kali naturalnaje bydła maje nachabstva namahacca parušać miežy svajoj abmiežavanaści, hetaha nielha pakidać biez pakarańnia.

Adnojčy, krychu parušyŭšy ŭstalavanuju tradycyju, Ab’jektyŭnaja Miera pakaraŭ parušalnika miežaŭ udzień. Adbyłosia heta tak.
<......>

- U čym ža parušeńnie? Jakuju majuć vinu pierad tvaram Ab’jektyŭnaje Miery tyja, chto spyniajecca ŭ čakańni na prypynku. Ja rastłumaču! Kali karystacca terminalohijaj ź ich systemy, ź ich maralna-etyčnaj systemy, dyk ja b vykazaŭsia na hety kont tak: niama bolšaha hrachu za toj, čym isnavać u čakańni. Kali ty čakaješ, značyć ty zdradžvaješ žyćciu. Žyćcio tolki ŭ ruchu. Niechta budzie sćviardžać, što ŭsio žyćcio i jeść tolki sucelnaje čakańnie. Chłuśnia! Čakańnie – heta zdrada času, zdrada svajmu isnavańniu! Čakańnie - nie žyćcio! Chtości budzie sćviardžać, što žyćcio prymušaje raz-poraz spyniacca ŭ čakańni. Chłuśnia! Hrešnaja istota sama sabie vydumlaje nahodu, kab apraŭdać svajo spynieńnie ŭ čakańni. Ničoha! Ničoha ŭ žyćci nia prymušaje nikoha čakać! Chtości budzie sćviardžać, što kali cieła i spyniłasia na niejki čas ŭ čakańni, nia ruchajecca, usie adno dumki nie spyniajucca. Chłuśnia! Ich dumki daŭno spynilisia! Jany spynilisia ŭ svaich dumkach! U dumkach jany tolki i robiać, što čakajuć, usie ich dumki skiravanyja tolki na toje, što jany čakajuć, čaho jany čakajuć, dzie jany čakajuć, kolki jany čakajuć, jak jany čakajuć! I čakajuć jany chutčej za ŭsie nastupnaha čakańnia! Čakańnie – zdrada! U čakańni ich adziny śmiarotny hrech!
Ścipły Hienij Kaprafahii niezaŭvažna pierajšoŭ ad prosta hučnaj impetnaj pramovy da kryku, ad čaho na imhnieńnie nibyta apamiatavaŭsia, abcior sliniu z tvaru, zirnuŭ u bok kresła, dzie jak zvyčajna pavinny byŭ siadzieć Man’jak, słuchajučy jaho. Ale kresła było pustym. Napeŭna Man’jak niekudy pierasieŭ, ci adyšoŭ da vakna, jon tak rabiŭ zredku. Ścipły Hienij Kaprafahii pryplusnuŭ vočy i praciahvaŭ, ciapier złaviesnym šeptam:
- Jany padkradajucca da miežaŭ i čakajuć. Nie, jany nie čakajuć spryjalny momant, kab parušyć miežy, zusim nie. Naadvarot. Jany nia zdolnyja parušyć miežy i nia imknucca da taho. Ich parušeńnie, ich hrech - u hetym čakańni la miažy. Hetyja hniusnyja istoty čakajuć... čakajuć, kali miežy sami nasunucca na ich, jany na heta j raźličvajuć, kab miežy sami zrušylisia, nablizilisia dy prajšli skroź toje miesca, dzie jany zastanuć hetuju chvilinu ŭ svaim podłym čakańni. Heta zdymaje ź ich adkaznaść - toje, što jany dačakalisia, kali miežy sami projduć skroź ich, i tak jany apynucca pa-za miežami, heta, jak jany ličać, zdymaje ź ich adkaznaść! Heta ich šlach, złačynny šlach pa-za miežy. Biezadkaznaść. Złačynnaja biezadkaznaść žyćcia. Pry hetym jany jašče nachabna ździekvajucca z taho, chto maje zdolnaść, volu j advahu pierachodzić miežy ci chacia b paprostu zazirać za ich. Voś čamu patrebna vartavać miežy. Vartavać ad padobnaha złačynnaha čakańnia. Ab’jektyŭnaja Miera nie daruje tamu, chto abraŭ hety šlach – šlach hniusnaha lanotnaha čakańnia, šlach zdrady sapraŭdnamu žyćciu. Karaj, karaj ich! Adpraŭlaj na sud Ab’jektyŭnaje Miery kožnuju istotu, što zataiłasia ŭ zdradnickim čakańni la miežaŭ. Vykidaj ich raptoŭna za miažu, karaj, a potym niachaj jany atrymlivajuć pravasuddzie ad Ab’jetyŭnaje Miery!
Ścipły Hienij Kaprafahii raspluščyŭ vočy i ahledzieŭ pakoj. Man’jaka nidzie nie było, ni la vakna, ni ŭ kresle, nidzie.
Jon zrazumieŭ, što Man’jak pajšoŭ ad jaho, i pajšoŭ užo daŭno, a jon taho nia zaŭvažyŭ. Raniej jon tak nikoli nie rabiŭ. Atrymałasia, što słuchač źnik, a jon kazaŭ svaju praciahłuju pramovu ŭ pustym pakoi, sam sabie. Ścipłamu Hieniju zrabiłasia prykra ad taho, što Man’jak nie pačuŭ smaha hałoŭnaha, samych patrebnych tłumačeńniaŭ. Čamu jon syšoŭ preč? Što b heta aznačała? Moža Man’jak bolej nia maje ŭ im patreby?
Ścipły Hienij Kaprafahii zaniepakoiŭsia.

Zabojstvy praciahvalisia. Na dapamohu miascovaj milicyi sa stalicy byli nakiravany lepšyja specyjalisty. Ale dapamoha ź ich boku pakul što ničym istotna nie dapamahała spravie.
U horadzie źjavilisia čutki, byccam svajaki paciarpiełych stvaryli štości nakštałt atradu samaachovy, ci viarniej nazvać atradu mściŭcaŭ, i štoviečar vypraŭlajucca na vulicy z metaj złavić złačyncu i pakarać, učyniŭšy samasud. Ale tak heta ci nie, na samoj spravie dakładna nichto nia viedaŭ.
Da taho ž, apaśla pieršych dźviuch dziesiatkaŭ epizodaŭ, ułady pačali zamoŭčvać złačynstvy seryjnaha zabojcy, namahalisia utojvać źviestki ab sapraŭdnaje kolkaści achviaraŭ, kab paźbiehnuć paničnych nastrojaŭ u hramadztvie. U vyniku heta pryviało tolki da advarotnaha reahavańnia z boku nasielnictva. Ludskaja pahałoska prypisvała ŭžo kožnaje zabojstva na pabytavoj hlebie vyklučna dziejańniam mańjaka, čutki razychodzilisia ŭ samym što nia jeść skažonym vyhladzie, z-za čaho čaściakom adziny asobny epizod, što sapraŭdy mieŭ miesca, ličyli za niekalki roznych.
Tak praminuła vosień i śledam za joj bolšaja častka zimy. Za hety čas u horadzie na prypynkach hramadzkaha transpartu nieviadomym było zabita piaćdziesiat šeść čałaviek roznych uzrostaŭ, vieraspaviadańniaŭ, zaniatkaŭ. Zabojstva dziela zabojstva. Pry poŭnaj adsutnaści choć jakich-niebudź zrazumiełych matyvaŭ.
Jon rabiŭ dziorzkija napady pad samym nosam pravaachoŭnych vorhanaŭ, byccam ździekvajučysia, kožnym čarhovym epizodam ŭsio bolš j bolš abražajučy prafesijny honar syščykaŭ, nanosiŭ niečakanyja udary tam, dzie hetaha mieniej za ŭsio čakali. Stralaŭ, rezaŭ, zredku zabivaŭ “ciažkim tupym pradmietam”.
Samym haniebnym vypadkam dla vorhanaŭ unutranych spraŭ staŭsia toj, kali pry praviadzieńni specyjalna splanavanaha aperatyŭnaha mierapryjemstva ad ruk seryjnaha zabojcy zahinuli adrazu try supracoŭniki, što dziažuryli na prypynku ŭ cyvilnym adzieńni pad vyhladam zvyčajnych hramadzianaŭ. Zabojca pierastralaŭ ich va ŭpor, nia vyjaviŭšy anijakaje cikaŭnaści da taho, chto jany jeść na samoj spravie, i źnik, jak pryvid. Hrupa padtrymki, što znachodziłasia na hetaj ža vulicy prykryvajučy “padsadnych”, na vačoch jakoj usio faktyčna j adbyłosia, nia zdoleła jaho zatrymać, zhubiŭšy śled.

§ 2.3 albo § 3.1 Skanańnie Ścipłaha.

Najaŭny Man’jak pryjšoŭ da Ścipłaha Hienija Kaprafahii. Toj, jak zaŭsiody siadzieŭ u svaim starym zaciortym kreśle. Hetaje kresła, napeŭna źjaŭlałasia adzinaje rečču z mebli ŭ kvatery, što mahła jaho vytrymlivać. Nie z pryčyny vahi cieła, a z pryčyny aŭry Ścipłaha, pad razburalnym uździejańniem jakoj usie rečy, ź jakimi jon praciahły čas kantaktavaŭ, chutka psavalisia. Pa-za śpinoj Hienija ŭzvyšałasia knižnaja šafa ad padłohi da stoli. Usie hetyja sotni, a mabyć j tysiačy knih, Kaprafahii pračytaŭ, šmat jakija navat niekalki razoŭ.
Najaŭny Man’jak vyciahnuŭ z-pad kurtki vialiki palaŭničy nož z kryvaściokam i zazubinami na adnym baku laza. Vierahodna jon nasiŭ jaho pad adzieńniem u specyjalnych nožnach. Kinuŭ nož z hrukatam na stoł pierad Ścipłym Hienijam Kaprafahii. Sa słovami:
- Ty chvory vyradak!
- Što? Što ty kažaš? Ty pačaŭ dumać, jak jany? Jak abmiežavanyja?
- Čym jany abmiežavanyja?
- Jany abmiežavanyja miežami svajoj śviadomaści.
- Ja žychar miežaŭ ich śviadomaściaŭ. Što z taho? Što karyści? Ja spyniŭ isnavańnie, ja źnik. Maja ŭłasnaja śviadomaść zrabiłasia miažoj ich śviadomaściaŭ, ja zrabiŭsia pamiežnikam, što vartuje miežy. Ale navošta? Navošta ja vartuju hetyja miežy? Ja karaju parušalnikaŭ miažy. Ale navošta? Što karyści?
Tut adbyłosia niečakanaje. Ścipły Hienij Kaprafahii siadzieŭ moŭčki. Takoje było ŭpieršyniu, kab jon nie znajšoŭ, što kazać. Jon zaŭsiody niešta kazaŭ, a ciapier jon maŭčaŭ. Man’jak atrymlivaŭ asałodu ad hetaha maŭčańnia, ad hetaje cišyni.
Praz niekalki chvilin Ścipły Hienij Kaprafahii znoŭ pačaŭ kazać. Možna było vyrašyć, što za hety čas jon źbiraŭsia z dumkami, ale heta było nia tak. Jon prosta maŭčaŭ niekatory čas.
- Niaŭžo ja ŭ jaki raz pavinien tłumačyć pra toje, što ty Ab’jektyŭnaja Miera? Niaŭžo treba pačynać usio ad pačatku? Zdajecca, raniej my byli va ŭsim zhodny miž saboj, nikoli nie spračalisia...., - adkazaŭ Ścipły Hienij Kaprafahii.
- Ty viedaješ, jaki heta pach? Ty viedaješ, jak pachnuć miortvyja cieły śviežaj kryviej? Ty nia viedaješ jaho, ty nikoli nie adčuvaŭ hety pach. Jaho viedaju ja. Bo ja ich zabivaju. Nie ty.
- Usio tak. Ja kažu słovy, ty dziejničaješ. Jany parušalniki, ty pamiežnik. Ty dziejničaješ. Ty zabivaješ parušalnikaŭ. Ja kažu tabie pra toje, što jeść, pra pryncyp, kažu tabie ab Ab’jektyŭnaj Miery.
- Ja vartuju miežy, ja pamiežnik. A što za imi?
- Za imi? Za imi ničoha niama akramia Ab’jektyŭnaje Miery ŭsiamu.
- A kim vyznačany miežy?
- Kim? Atrymlivajecca, što imi samimi j vyznačany, parušalnikami dy mahčymymi parušalnikami.
- Pamyłka! – uskliknuŭ Najaŭny Man’jak, - Niaŭžo Ab’jektyŭnaja Miera nie vyznačaje j nie ŭstaloŭvaje miežy?
Ścipły Hienij Kaprafahii, pačuŭšy heta, pierakryviŭ tvar, jak pranizany raptoŭnym bolem. I druhi raz ničoha nie skazaŭ u adkaz. Najaŭny Man’jak praciahvaŭ dapytvacca:
- A jak, kim vyznačana Ab’jektyŭnaja Miera?!
Tvar Ścipłaha Hienija jašče bolš skaziła ad nievynosnaje pakuty. Man’jak nabliziŭsia da jaho i kryknuŭ u skažony tvar:
- Ty chvory vyradak!
- Ab’jektyŭnaja Miera vyznačana... joj samoj, - nia ŭpeŭniena vymaviŭ Ścipły Hienij Kaprafahii.
- Ty chvory vyradak! – znoŭ rezka vykryknuŭ Man’jak.
- Ale jak my možam ab’jektyŭna aceńvać toje, što pa-za miežami..., toje, čyja ab’jektyŭnaść značna pieraŭzychodzić maksymalna dastupnaju nam ab’jektyŭnaść, našu, bo...
Man’jaka zakałaciła ad ahidy i razdražnieńnia. Jon schapiŭ sa stała nož i čatyry razy utorknuŭ u žyvot Ścipłaha Hienija Kaprafahii na ŭsiu daŭžyniu laza, kažučy:
- Nie. Еби. Mnie. Mazhi, - pa słovu na kožny ŭdar.
I znoŭ:
- Nie.
Udar nažom.
- Еби.
Udar nažom.
- Mnie.
Udar nažom.
- Mazhi.
Udar nažom.
I jašče – udar nažom:
- Nie.
Udar nažom:
- Еби.
Udar nažom:
- Mnie.
Udar nažom:
- Mazhi.
Udaryŭ dvanaccać razoŭ nažom. Potym vyciahnuŭ u chrypiačaha pamirajučaha z rotu jazyk, adciahnuŭ, adrezaŭ i chlostka nalapiŭ jamu na łob. Adstupiŭ na krok ad ahanizujučaha cieła, uvažliva ahledzieŭ. Takim Ścipłaha jon nikoli raniej nia bačyŭ. Heta była śviežaja płyń raznastajnaści va ŭražańniach, u jaho ŭłasnych, hłyboka sub’jetyŭnych, uražańniach. Adčuvać svaje sub’jektyŭnyja ŭražańni Man’jaku było vielmi pryjemna. Jon za apošnija miesiacy stamiŭsia być Ab’jektyŭnaj Mieraj usiamu, jakaje nie maje śviežych sub’jektyŭnych uražańniaŭ. Taksama pryjemna było adčuvać j toje, što anijakaha kanfliktu pamiž ab’jektyŭnym i sub’jektyŭnym u miežach svajoj asoby nie nazirajecca, chutčej naadvarot – dziŭnaja harmonija z samim saboj.
Mocnym udaram nahi Man’jak abrynuŭ cieła zarezanaha na padłohu razam z kresłam. Znoŭ niejki čas pilna ŭhladaŭsia ŭ S.H.K., pad jakim raspłyvałasia łužyna kryvi, taksama atrymlivajučy śviežaje sub’jektyŭnaje ŭražańnie. Naziraŭ, jak źmianiajucca abrysy łužyny, jak jana pavialičvajecca, jak ab’jadnoŭvajucca, złučajucca miž saboj asobnyja padcioki. Jak dasiahajuć adlacieŭšaha z iłba ŭ bok adrezanaha jazyka. Asabliva mocna kroŭ vyciakała z rotu. Jon adčuŭ znajomy pach, pach kryvi, jakaja pamiraje. Trapiŭšy da pavietra kroŭ zaŭždy pamiraje. Jana žyvie tolki ŭ žyvym.
- Dziarmo vychodzić praz tvoj rot. Heta kaniec.
Ścipły Hienij Kaprafahii skanaŭ.

Najaŭnamu Man’jaku ciapier było lohka. Jon rychtavaŭsia da taho, što pazbavicca značnaj častki siabie budzie ciažka, a mahčyma, što j vielmi baluča. Akazałasia, što zrabić heta było lohka, a zrabiŭšy, zrabiłasia jašče lahčej. Imavierna, što dapamahła zvyčka zabivać.

Pytańni dla samakantrolu da § 2:

1. Jak na Vaš pohlad, 56 epizodaŭ heta šmat ci nie?

Varyjanty adkazaŭ:
- na žal, nia šmat
- u samy raz budzie
- hledziačy z čym paraŭnoŭvać
- navat 1 epizod – heta zašmat

2. Chto vinavaty?

Varyjanty adkazaŭ:
- hledziačy ŭ čym
- nichto
- usie
- ja
- hramadztva
- man’jak
- sami achviary
- Ścipły Hienij Kaprafahii
- nadvor’je
- ułada
- kinastužki amerykanskaje vytvorčaści
- žydy
- škoła
- krytyčny ŭzrovień mietachondryjaŭ u kletkach kryvi
- inš.

(Viernych adkazaŭ niama)

Praktyčnyja zadańni da § 2:

---------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------– Pad čas vykanańnia praktykavańnia ŭvažliva prysłuchoŭvajciesia da ŭłasnaha nastroju j pačućciaŭ. Dziejničajcie zhodna abstavinam. ------------------------------------------------------------– *(pa maralna-etyčnych mierkavańniach hetyja praktyčnyja zadańni ŭ dadzienym vydańni padručnika nie padajucca).

Pa vykanańni praktyčnych zadańniaŭ paŭtorna zadajcie sabie padadzienyja vyšej pytańni dla samakantrolu. Paraŭnajecie svaje papiarednija adkazy z apošnimi. Zrabicie adpaviednyja vysnovy.

§ 3.
Dzień Śviatoha Valentyna.

Jana išła pa vulicy razzłavanaja, ledźvie pierasoŭvała nohi, pierabraŭšy śpirtnoha, stomlenaja viečarynkaj u klubie z nahody dnia śviatoha Valentyna, śviata ŭsich zakachanych. Kaniešnie, kab kachany, toj što źjaviŭsia ŭ jaje žyćci niekalki tydniaŭ tamu, nia vyjaviŭsia siońnia kančatkova hetkim mudziłam i kazłom u natury, praciah viečaru skłaŭsia b kudy lepšym. Ale jana nie mahła pastupicca svaim honaram, asabliva kali stanovišča skłałasia takim čynam, što ŭ im prysutničała hetaja pabladuška, jaje siabroŭka. Nie, daravać było nielha, ni joj, ni jamu. Tamu, uzłavaŭšy, i nabrałasia zvyš zvyčajnaha.
Na šlachu ŭźnik prypynak hramadzkaha transpartu. Kolki tam hadzin, ci chodzić što? Jana stomlena ŭsiełasia na łaŭku ŭ aŭtapaviljonie. Z dalniaha kuta paviljonu niepryjemna ciahnuła vodaram mačy, bo tam niechta spraviŭ patrebu, skarystaŭšy zakrytuju z troch bakoŭ ścienkami kanstrukcyju. Kab nie adčuvać niepryjemny pach, vyciahnuła cyharetu, zapaliła. Dyk kolki ž tam hadzin?

Man’jak, jak zaŭsiody, vykarystoŭvajučy zvykłuju taktyku nabliziŭsia da paviljonu na prypynku z zadu, kab źjavicca niečakana. Rašuča zrabiŭ krok z-za vuhła. U paviljonie akazałasia achviaraŭ zusim nie bahata, usiaho adna. Zatoje chto! Man’jak paznaŭ jaje adrazu. Heta bała taja samaja Sučka, jakuju jon niekali praśledavaŭ na načnoj vulicy. Jana była krychu niećviarozaja, ale taksama ŭ nastupnaje imhnieńnie paznała jaho, chacia j nia viedała nikoli ŭ tvar, paznała hetuju postać, hety padniaty kaŭnier. Padskočyła z łaŭki, zrabiŭšy niaŭdałuju sprobu ŭciakčy. Jon pierachapiŭ jaje kvołaje cieła adnoj rukoj i šturchnuŭ u dalni ciomny vuhał metaličnaha aŭtapaviljonu, tak, što ad sutyknieńnia cielca Sučki sa ścienkaj pačuŭsia mocny hrukat. Jana pavolna spaŭzła na ziamlu, štości nia vyrazna zavieraščała, zajenčyła, razmazvajučy ślaźmi pa tvary tannuju kasmetyku, zaškrabała nahami ŭ karotkaj spadnicy, sprabujučy padniacca.
Vartaja žalu vidovišča. Mańjak na momant spyniŭsia na miescy razhladajučy jaje. Usio ž lažki istoty vyhladali nia błaha, anijakich prykmietaŭ ahidnaha celulitu. Vyrašyŭ, nie, adrazu nie zab’je. Heta nia prostaja sustreča. Siońniašni śviatočny dzień nielha nie pryśviacić “kachańniu”. Jaki sens być Ab’jektyŭnaj Mieraj usiamu kali heta, jak vyśvietliłasia, biassensoŭna? Jon zahadkava paśmichnuŭsia. Padyšoŭ, ryŭkom padniaŭ jaje. Jana dzika zaraŭła, pasprabavała bicca, drapać jamu tvar kipciurami. Jon spyniŭ jaje marnyja sproby supracivu ŭdaram u tvar adkrytaj dałońniu, ale razam z tym dosyć mocnym. Z nosu Sučki pabieh tonki strumieńčyk kryvi. Ciapier jana tolki ŭschlipvała i drobna kałaciłasia, jak ad choładu.
Man’jak krutanuŭšy jaje za plečy, raźviarnuŭ da sabie śpinoj, schapiŭšy rukoj za vałasy, hruba nachiliŭ, stuknuŭšy pry hetym iłbom ab ścienku paviljonu. Trymajučy tak, volnaj rukoj taropka rasšpiliŭ “małanku” na svaich štanach, vyzvaliŭ sa spodniaha ładnych pamieraŭ čeles, što byŭ užo zrychtavany da spravy, uzadraŭ k vierchu na śpinu Sučki spadnicu, ściahnuŭ trusy j kałhotki, namacaŭ patrebnuju adtulinu miž noh achviary, mocna j rašuča ŭvajšoŭ u jaje. Ad šturška Sučka, vojknuŭšy, iznoŭ sunułasia iłbom u kut paviljonu, stuknuŭšysia ab metaličnuju ścienku. Asablivaha šoku ŭ jaje heta nia vyklikała, bo za plačyma mieŭsia siej-toj peŭny dośvied, kali joj niečakana avałodvali da taho, jak jana paśpieła da hetaha padrychtavacca. Vielmi niepryjemna, ale stryvać mahčyma, nia ŭ pieršyniu. “Может толька трахнит и атпустит” – u dumkach paspadziavałasia jana.
Man’jak trachaŭ jaje mocna. Vielmi mocna. Chrypata dychajučy ad starańnia. U ciomnym zakutku paviljonu śmiardzieła mačoj. Kroŭ na tvary Sučki pieramiašałasia z brudnymi razvodami ad tannaj kasmetyki. Pad čas hvałtu jana jašče niekalki razoŭ hruknułasia tvaram ab ścienku. Jon baluča namataŭ jaje vałasy na ruku. Druhoj nia mienš baluča trymaŭ za bačynu, to šturchajučy na siabie, to padajučy jaje cieła napierad, dapamahajučy takim čynam sabie vytrymlivać rytm zvarotna-pastupalnych ruchaŭ.
Man’jak praciahvaŭ jaje trachać. Moŭčki, samaaddana, upeŭniena. Jak niaŭmolnaja mašyna, jak machavik, što nabraŭ abaroty. Jon rabiŭ heta nia prosta sa złościu ci z nianaviściu, heta było štości kudy bolšaje. Heta było ŭžo kudy bolej za zvyčajnyja čałaviečyja mahčymaści, tym bolš značna pieraŭzychodziła ŭsialakija mahčymyja fizijalahičnyja j navat nadzvyčajnyja jurlivyja patreby. Na takoje nia zdolny zvyčajny čałaviek, jaki b uzbudžany jon nia byŭ, a tolki sapraŭdny man’jak.
U hvałtaŭnika adniekul uźnikli amal zvyščałaviečyja siły, jak u apanavanaha d’jabłam. Nibyta ŭ jaho šalony nacisk dy erekcyju niejkim mahičnym čynam ukłalisia sabranyja razam siły ŭsich tych mužčynaŭ, jakich jon pazbaviŭ žyćciaŭ dahetul. Heta było ŭžo nie hvałtam, heta było kaśmičnym rytuałam.
U peŭny momant Sučkie zdałosia, što jana voś-voś pamre ci sama mieniej stracić prytomnaść. Adnak hetaha nie adbyłosia. Pastupova niekudy źnikała pačućcie, što jana achviara. I raptam joj zrabiłasia dobra! Vielmi dobra. Niaŭžo joj spadabałasia rola achviary, spadabałasia padparadkavacca žorstkamu hvałtu? Dy nie, jakoje tam, zusim na toje nie było padobna. Ale, što ž heta ź joj adbyvajecca? Jana navat nie paśpieła ździvicca hetamu, jak adčuła sabie tak cudoŭna, jak ni było nikoli ŭ žyćci raniej. Joj nikoli nie było tak pryjemna rabić “heta” z mužykom, ni z adnym, ni z niekalkimi adrazu, ni z kim, nidzie j nikoli.
Toje pačućcie, što ŭspychnuła ŭ mozhu atamnym vybucham dy raźbiehłasia pa łancuhach nervovych kletak spapialajučym elektryčnym tokam nielha było paraŭnać ni z čym, nielha nazvać anijakim arhazmam, bo nazvać tak – było b ni skazać ničoha. Nieadpuskajučaja napruha praciahvała trymać jaje, źniščajučy reštki samaŭśviedamleńnia, asensavańnia svajoj asoby da jakoj joj ciapier nie było anijakaje spravy. Tolki b heta praciahvałasia, tolki b nia skončyłasia nikoli! Nikoli! Nikoli!

Kali jaje vočy iznoŭ pačali bačyć, a da rozumu viarnułasia mahčymaść choć niejak usprymać navakolnuju rečaisnaść, jana znajšła siabie napałovu stajačaj na ŭłasnych nietryvałych nahach, napałovu visiačaj na tym, chto hruba avałodaj joj nieviadoma kolki času tamu. Ciapier jana visieła na im, mocna abchapiŭšy za šyju rukami. Da taho ž zaraz jany byli nie adny. Nasuprać u ciemry stajali try postaci, adna ź ich śviaciła to ŭ kut paviljonu, to prama ŭ vočy elektryčnym lichtarykam. Jana zrazumieła, što heta patrul milicyjantaŭ. Toj, jaki pa niečałaviečy avałodaŭ joj, hladzieŭ u bok patrula vyščervajučysia niejkaj złosnaj uśmieškaj, ad hetaha adnačasova vyhladajučy i jak usiemahutny pieramožca, i jak zahnany ŭ kut šalony źvier.
Maładyja chłopcy ŭ kamuflažy - učorašnija padletki, kursanty milicejskaj vučelni, vyjavili ich na prypynku chvilin užo za dvaccać tamu, ale pazirajučy na ludziej, što pa-var’jacku savakuplajucca, nie źviartajučy ni našto ŭvahi, nie reahujučy na vokryki i navat na adčuvalnyja dotyki humavaj pałki - “demakratyzatara”, nia viedali što j rabić, źbiantežana stajali nasuprać, čakajučy, kali ž heta skončycca. Ciapier, dačakaŭšysia, jak jana razumieła, štości kazali, pytacca. Kaniešnie ž pra parušeńnie hramadzkaha paradku, ab čym im jašče kazać?
Jana prakaŭtnuła kamiak u horle i pasprabavała razmaŭlać słovami. Zdajecca, atrymałasia. Pačała niešta im adkazvać.
- Да ладно, рибята, нормальна все, вы ж сами молодые, панимаите. Праздник же севодня, день любви! Мы ж трезвыи совсем, никаво ни трогаим, ни обижаим. Ну извинити уж нас, бывает, чуства нахлынули! Мы ж ничево не нарушаем, спрятались тут ат всех!
- А што с лицом?
- А? Што? С каким лицом? Да нармальна все, рибята, у нас всегда так, ну дали волю чуствам, падумаиш…, - jana paniesła znoŭ usiakuju łuchtu, pierakonvajučy milicyjantaŭ, što ŭsio ŭ paradku i im zusim nia treba da ich, “zakachanych”, čaplacca.
Zaraz joj bolej za usio na śviecie chaciełasia, kab jany adsiul chutčej zvalili kudy padalej i nie pieraškadžali. Nie pieraškadžali jaje Ščaściu.
Były Man’jak paziraŭ na milicyjantaŭ moŭčki, sa złaviesnaj tajamničaj uśmieškaj na tvary.

§ 4.
Postmortem.

Jany chutka spravili viasielle. Pačałosia siamiejnaje žyćcio sa svaimi kłopatami, radaściami i horaściami. Nieŭzabavie źjaviŭsia na śviet pieršyniec, nia inakš - vynik ich burlivaha spatkańnia ŭ dzień śviatoha Valentyna. A kolki biassonych načej praviali jany la dziciačaha łožačku, kali dzicia adnojčy zachvareła! Adnak, na ščaście ŭsio abyjšłosia.
Jon uładkavaŭsia na inšuju pracu (dapamoh školny siabar), dzie bolš płacili, bo žonka pakul časova nie pracavała. Taksama čym mahli dapamahli baćki. Jany dapamahli nabyć nabor miakkaj mebli i televizar z vialikim ekranam. Praz hod planavali nabyć aŭtamabil, kab vyjezdžać pa vychadnych za horad u les, ci na rečku.
Z susiedziami im pašancavała. Heta byli vietlivyja, dobryja, ščyryja ludzi, jakija zaŭsiody byli rady pryjści na dapamohu.
Jana, zrabiŭšy spravy pa domu, zvyčajna siadała pahladzieć svoj lubimy teleseryjał, u čakańni viartańnia muža z pracy, kab potym chucieńka pryhatavać jamu viačeru.
Jaho pracoŭny dzień skančvaŭsia a pałovie šostaj hadziny viečaru. Kali ŭviečary, jon viartaŭsia damoŭ z pracy, na prypynku ludzi...

A horad narešcie ŭzdychnuŭ z palohkaj, kali ŭ lutym paviedamili, što seryjny zabojca znojdzieny miortvym. Jon zdziejśniŭ samazabojstva, pryčym vielmi žorstkaje. Taksama ž žorstka, jak zabivaŭ inšych, zabiŭ siabie. Jon adrezaŭ sabie jazyk i pakul skanaŭ paśpieŭ nia mienš za dziesiać razoŭ uvahnać u žyvot nož. Učyniŭ sabie takoje voś “charakiry”. Cieła apaznaŭ adziny žyvy śviedka, na vačoch jakoha seryjny zabojca koliś ździejśniŭ svaje pieršaje złačynstva na prypynku. Seryjnym zabojcam, jak heta zaŭsiody zdarajecca, akazaŭsia čałaviek, na jakoha nichto nikoli j nie padumaŭ by takoje.
Takim čynam, samaja hučnaja kryminalnaja sprava za ŭsiu historyju horadu, a moža i ŭsioj respubliki była spyniena. Adnak hetyja padziei kaštavali pasadaŭ niekatorym asobam z liku kiraŭnictva miascovych pravaachoŭnych vorhanaŭ dy šmat nervaŭ ich padnačalenym.
Dušeŭny bol svajakoŭ j siabroŭ achviaraŭ seryjnaha zabojcy z ciaham času rabiŭsia ŭsie mienš vostrym. Čas sapraŭdy lečyć. Ale na mahiłach zabitych jašče doŭha źjaŭlalisia śviežyja kvietki.

...zaŭsiody čamuści spynialisia ŭ čakańni aŭtobusu na adčuvalnaje adlehłaści ad jaho, niejak jano samo pa sabie tak atrymlivałasia, a kali chto z padyjšoŭšych i apynaŭsia pobač, dyk nieŭzabavie adychodziŭ u bok. Jon zaŭvažaŭ heta i na tvary, napałovu schavanym za vysokim stajačym kaŭniaram, źjaŭlałasia niezrazumiełaja tajamničaja ŭśmieška.

Pytańni dla samakantrolu:

1. Jak na Vaš pohlad, ci kantralujecie Vy siabie?

Varyjanty adkazaŭ:
- tak
- nie
- nie razumieju pytańnia

2. Jak na Vaš pohlad, ci kantraluje chtości (štości) Vas?

Varyjanty adkazaŭ:
- tak
- nie
- nie razumieju pytańnia

3. Ci jeść na Vaš pohlad navohuł paniaćcie “kantrolu”?

Varyjanty adkazaŭ:
- tak
- nie
- nie razumieju pytańnia

4. Ci jeść Vy?

Varyjanty adkazaŭ:
- tak
- nie
- nie razumieju pytańnia

Viernych adkazaŭ niama. Adkazaŭ niama. Niama. Pytańni jeść?


Postscriptum:
Ad aŭtara.

Viernych adkazaŭ niama...
Što ni kažy, a jeść niejkaja svojeasablivaja vytančanaja asałoda ŭ tym, kab napisać štości hetkaje, što b vyklikała ahidu navat u samoha siabie.
Kažuć “čarnucha”, nu niachaj tak. Kali isnuje paniaćcie, niešta ž pavinna jamu adpaviadać...
Tak? Nie? Pytańni jeść?
piatnica 13 žniŭnia 2004, śniežań 2004 – luty 2005.
Biełaruś
©  Dobry dziadźka Han
Объём: 2.373 а.л.    Опубликовано: 20 07 2008    Рейтинг: 10    Просмотров: 2948    Голосов: 0    Раздел: Повести
  Цикл:
Па-беларуску
«Biezdań»  
  Клубная оценка: Нет оценки
    Доминанта: Метасообщество Беларуская прастора (Пространство, где участники размещают свои произведения и общаются на белорусском и русском языках)
Добавить отзыв
avisv196020-07-2008 21:04 №1
avisv1960
Автор
Группа: Passive
С нетерпением жду перевода. Латынь у меня ассоциируется только с английским и немецким. Извини, друг! На новой работе крыша и так съезжает от океана новой инфы.
Dobry dziadźka Han21-07-2008 01:15 №2
Dobry dziadźka Han
Автор
Группа: Passive
avisv1960, боюсь, в обозримом будущем у меня не найдется ни сил ни времени сделать перевод.
Niama škadavańniaŭ - niama litaści.
joy21-07-2008 01:23 №3
joy
Уснувший
Группа: Passive
Обман зрения со шрифтом получился. Подумал сразу на польском.
Dobry dziadźka Han21-07-2008 01:54 №4
Dobry dziadźka Han
Автор
Группа: Passive
joy, бывают посмешнее варианты - типа, "на югославском")
Niama škadavańniaŭ - niama litaści.
Добавить отзыв
Логин:
Пароль:

Если Вы не зарегистрированы на сайте, Вы можете оставить анонимный отзыв. Для этого просто оставьте поля, расположенные выше, пустыми и введите число, расположенное ниже:
Код защиты от ботов:   

   
Сейчас на сайте:
 Никого нет
Яндекс цитирования
Обратная связьСсылкиИдея, Сайт © 2004—2014 Алари • Страничка: 0.03 сек / 34 •